Dokładnie 6 czerwca odbędzie się finał REMES Pucharu Polski. Choć nie wiemy, kto zagra w finale, śmiało można wyrokować, że sytuacja stworzy problem. Kadrowicze będą wówczas przebywać na zgrupowaniu w Republice Południowej Afryki. Szansę na grę w finale tymczasem, mają Legia Warszawa, Lech Poznań, Polonia Warszawa oraz Ruch Chorzów.
Bardzo prawdopodobne jest, że w finale zabraknie kilku graczy, którzy otrzymają powołanie do kadry. Protesty działaczy klubów, są wówczas nieuniknione. PZPN po raz kolejny ściąga na siebie kłopoty. Póki co, nikt jeszcze nie protestuje, bowiem nie zapadły jeszcze półfinałowe rozstrzygnięcia. Po meczach w 1/2 finału, gdy będzie już wiadomo, kto zagra 6 czerwca na Stadionie Śląskim w Chorzowie, zaczną się protesty.
- Dla mnie nie ma już sprawy. Finał Pucharu Polski zostanie rozegrany 6 czerwca, bo tak ustaliły piłkarskie władze. Że drużyny mogą zagrać w mocno osłabionych składach? Trzeba więcej optymizmu, na pewno można się dogadać z prezesami i selekcjonerem - lekceważy zagrożenie organizacyjne, szef Wydziału Gier PZPN Wojciech Jugo.