Przez długi czas wydawało się, że co prawda Arka Gdynia uszczęśliwi swoją grą rekordowo liczną publiczność, ale to FC Midtjylland wyjedzie z korzystnym rezultatem, jakim niewątpliwie byłby remis 2:2 na wyjeździe. Złotego gola dla gdynian strzelił jednak Rafał Siemaszko. - Podczas ostatnich minut mieliśmy kilka szans na strzelenie gola. Wiedzieliśmy, że Arka jest mocna przy stałych fragmentach gry i podeszliśmy do tego rywala z dużym respektem. Dlatego postąpiliśmy bardzo głupio, faulując w 92. minucie. Z tego względu to gdynianie uzyskali dobry rezultat, a nie my - powiedział Jakob Poulsen.
Pomocnik FC Midtjylland, to jedna z najbardziej znanych postaci w duńskim klubie. 34-latek grał w AS Monaco, ma też na swoim koncie 35 meczów w reprezentacji Danii. Poulsen może żałować tego, że jego ekipa nie zwyciężyła w Polsce. - Na początku drugiej połowy mieliśmy trzy bramkowe szanse. To jednak piłka nożna na poziomie międzynarodowym i gdy nie wykorzystuje się takich szans, to się to mści. Arka nas srogo skarciła - przyznał.
FC Midtjylland gra niemal rokrocznie w europejskich pucharach. Dla Arki Gdynia był to pierwszy mecz w Europie po 38 latach. - To prawda, ale dobrze przygotowaliśmy się do meczu z gdynianami. Analizowaliśmy na wideo poprzednie mecze tego zespołu i nie było elementu zaskoczenia. To drużyna grająca fizycznie, nastawiająca się na kontry i stałe fragmenty gry - podkreślił Poulsen.
Duńczyków czeka teraz rewanż na własnym stadionie. - Na pewno czeka nas trudny mecz, bo gdynianie grają z wielkim sercem i zaangażowaniem. Na pewno pojadą do Danii z myślą obronienia rezultatu. Będzie trudno, ale wierzę w to, że to my awansujemy dalej. Aby wygrać, musimy ustrzec się fauli w okolicy własnego pola karnego - przestrzegł Jakob Poulsen.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: David Beckham znów z Realem Madryt