Najsolidniejszy piłkarz Lechii w ostatnich miesiącach? Jeżeli mielibyśmy kogoś jednoznacznie wskazać, to pewnie byłby to Dusan Kuciak. Odkąd Słowak wrócił do Polski po nieudanej przygodzie w Hull City, zachwycał jak za czasów gry w Legii Warszawa. Niewiele brakło, a w poprzednich rozgrywkach golkiper byłby jednym z ojców medalu Lechii.
W 3. kolejce sezonu 2017/2018 nastąpił jednak niewytłumaczalny kryzys. We Wrocławiu Kuciak rozegrał na pewno najsłabszy mecz od czasu powrotu do Ekstraklasy. W 30. minucie meczu, przy stanie 1:0 dla Śląska, Słowak urządził sobie niezbyt rozsądną wycieczkę przed pole karne. Przy okazji, wyglądał na mocno niezdecydowanego i do długiej piłki zagranej przez Michała Chrapka doszedł Jakub Kosecki. Uprzedził bramkarza Lechii i skierował piłkę do pustej bramki. 2:0, skrzydła gdańszczan podcięte.
Na szczęście dla Kuciaka, jego błędy mogli przykryć koledzy. W ciągu siedmiu minut po przerwie Lechia wyrównała i siłą rozpędu zmierzała po trzy punkty. Wtedy pomocną dłoń w kierunku rywali wyciągnął golkiper z Trójmiasta. Wyszedł do dośrodkowania z rzutu rożnego, minął się jednak z piłką i stojący za jego plecami Piotr Celeban trafił do "pustaka". Po tym ciosie Lechia już się nie podniosła.
- Dusan wiele razy pokazał, że jest świetnym bramkarzem. Ze Śląskiem przytrafił mu się słabszy dzień. Szkoda, że ten mecz się tak ułożył i straciliśmy trzecią bramkę w takich okolicznościach - przyznał po spotkaniu trener gdańszczan Piotr Nowak.
Piątkowe mecze Ekstraklasy były zresztą pechowe dla bramkarzy. Martin Polacek maczał palce przy wyrównującym trafieniu dla Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. Słowak z KGHM Zagłębia Lubin niepotrzebnie wyszedł niemal na linię szesnastego metra i pozornie niegroźna wrzutka zakończyła się golem. Miedziowi w doliczonym czasie gry stracili, wydawało się, pewne zwycięstwo 1:0.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak rodziny Szczęsnego i Boruca śpiewają wielki hit (WIDEO)
- Pierwszą bramkę zawalił prawy obrońca Nunes pozwalając hiszpano Czytaj całość