Ronaldo zeznawał w sądzie. Po przesłuchaniu uciekł przed dziennikarzami

Reuters / Susana Vera / Cristiano Ronaldo
Reuters / Susana Vera / Cristiano Ronaldo

Niespełna dwie godziny Cristiano Ronaldo zeznawał w sądzie w sprawie oszustw podatkowych. Przed budynkiem zebrał się tłum dziennikarzy, do których Portugalczyk miał przemówić. Gwiazdor ostatecznie wystawił wszystkich do wiatru.

W tym artykule dowiesz się o:

W poniedziałek o godzinie 11.30 rozpoczęło się postępowanie przygotowawcze w sprawie Cristiano Ronaldo, który jest oskarżony o oszustwa podatkowe. Piłkarz pojawił się w sądzie w Pozuelo de Alarcon, gdzie jego przypadkiem zajmuje się sędzia Monica Gomez Ferrer.

Gwiazdor Realu Madryt pojawił się w towarzystwie swojego agenta Jorge Mendesa, a także adwokatów z firmy Baker&McKenzie. Pierwsza wizyta w sądzie wywołała tak wielkie zainteresowanie, że wpłynęło około dwustu wniosków o akredytację na przesłuchanie. Ostatecznie zapadła decyzja, że wszystko odbędzie się za zamkniętymi drzwiami.

Przed gmachem sądu i tak pojawiło się ponad stu dziennikarzy. Jeszcze przed przesłuchaniem udało się ustalić, że Cristiano skorzysta z prawa do odpowiadania jedynie na pytania swojego prawnika.

- Gdybym nie nazywał się Cristiano Ronaldo, nie siedziałbym tutaj - miał powiedzieć piłkarz w sądzie.

W trakcie przesłuchania pojawiały się informacje, że po wszystkim Ronaldo wyjdzie do dziennikarzy i wygłosi przemówienie. Stało się jednak inaczej. Gwiazdor opuścił sąd, wsiadł do swojego samochodu i odjechał do domu. To spotkało się z ostrą reakcją czekających na niego przedstawicieli mediów, którzy wybuczeli "Crisa". Niebawem ma jednak pojawić się oficjalny komunikat prasowy.

ZOBACZ WIDEO Reklamodawcy mogą płacić fortunę Lewandowskiemu

Ronaldo jest oskarżony o cztery przestępstwa podatkowe na kwotę 14,7 mln euro. Portugalczyk miał poprzez spółki z siedzibą w Irlandii i na Wyspach Dziewiczych "przepuszczać" pieniądze uzyskane ze sprzedaży praw do wizerunku. W ten sposób unikał wysokich podatków w Hiszpanii. Miało to miejsce w latach 2011-2014. Urząd skarbowy policzył, ile "Cris" powinien zapłacić w poszczególnych latach.

Na ostateczną kwotę składają się - 1,39 mln euro z 2011 roku, 1,66 mln euro z 2012 roku, 3,2 mln euro z 2013 roku i 8,5 mln euro z 2014 roku. Hiszpańska skarbówka domaga się od piłkarza uregulowania tych zaległości.

Ronaldo mógłby pójść na ugodę i po zapłaceniu wspomnianych podatków otrzymałby mniejszą karę. Na razie jednak najlepszy piłkarz świata idzie w zaparte i twierdzi, że jest niewinny. To może wpędzić go w poważne tarapaty, bo prokurator domaga się siedmiu lat więzienia.

Możliwe, że ostatecznie portugalski piłkarz pójdzie w ślady Lionela Messiego. Fiskus domagał się od zawodnika Barcelony 4,1 mln euro. Argentyńczyk ostatecznie poszedł na ugodę, zapłacił zaległe podatki, dzięki czemu skazano go na 21 miesięcy więzienia. W Hiszpanii, gdy człowiek jest skazany po raz pierwszy i otrzymuje wyrok poniżej dwóch lat, nie trafia do aresztu.

Niewiele brakowało, a afera podatkowa w przypadku Ronaldo skończyłaby się odejściem do innej ligi. Przez kilka tygodni pojawiały się informacje, że "Cris" czuje się pokrzywdzony i opuści Real Madryt. Ostatecznie zdecydował się zostać w stolicy Hiszpanii, ale przed nim długa sądowa batalia o pieniądze i dobre imię.

Źródło artykułu: