W poniedziałek o godzinie 11.30 rozpoczęło się postępowanie przygotowawcze w sprawie Cristiano Ronaldo, który jest oskarżony o oszustwa podatkowe. Piłkarz pojawił się w sądzie w Pozuelo de Alarcon, gdzie jego przypadkiem zajmuje się sędzia Monica Gomez Ferrer.
Gwiazdor Realu Madryt pojawił się w towarzystwie swojego agenta Jorge Mendesa, a także adwokatów z firmy Baker&McKenzie. Pierwsza wizyta w sądzie wywołała tak wielkie zainteresowanie, że wpłynęło około dwustu wniosków o akredytację na przesłuchanie. Ostatecznie zapadła decyzja, że wszystko odbędzie się za zamkniętymi drzwiami.
Przed gmachem sądu i tak pojawiło się ponad stu dziennikarzy. Jeszcze przed przesłuchaniem udało się ustalić, że Cristiano skorzysta z prawa do odpowiadania jedynie na pytania swojego prawnika.
- Gdybym nie nazywał się Cristiano Ronaldo, nie siedziałbym tutaj - miał powiedzieć piłkarz w sądzie.
W trakcie przesłuchania pojawiały się informacje, że po wszystkim Ronaldo wyjdzie do dziennikarzy i wygłosi przemówienie. Stało się jednak inaczej. Gwiazdor opuścił sąd, wsiadł do swojego samochodu i odjechał do domu. To spotkało się z ostrą reakcją czekających na niego przedstawicieli mediów, którzy wybuczeli "Crisa". Niebawem ma jednak pojawić się oficjalny komunikat prasowy.
Booing all around. Ronaldo will not be speaking to the media after giving evidence. Lectern was ready but he's decided to go home. pic.twitter.com/yKCpyMdcWl
— Richard Conway (@richard_conway) 31 lipca 2017
ZOBACZ WIDEO Reklamodawcy mogą płacić fortunę Lewandowskiemu
Ronaldo jest oskarżony o cztery przestępstwa podatkowe na kwotę 14,7 mln euro. Portugalczyk miał poprzez spółki z siedzibą w Irlandii i na Wyspach Dziewiczych "przepuszczać" pieniądze uzyskane ze sprzedaży praw do wizerunku. W ten sposób unikał wysokich podatków w Hiszpanii. Miało to miejsce w latach 2011-2014. Urząd skarbowy policzył, ile "Cris" powinien zapłacić w poszczególnych latach.
Na ostateczną kwotę składają się - 1,39 mln euro z 2011 roku, 1,66 mln euro z 2012 roku, 3,2 mln euro z 2013 roku i 8,5 mln euro z 2014 roku. Hiszpańska skarbówka domaga się od piłkarza uregulowania tych zaległości.
Ronaldo mógłby pójść na ugodę i po zapłaceniu wspomnianych podatków otrzymałby mniejszą karę. Na razie jednak najlepszy piłkarz świata idzie w zaparte i twierdzi, że jest niewinny. To może wpędzić go w poważne tarapaty, bo prokurator domaga się siedmiu lat więzienia.
Możliwe, że ostatecznie portugalski piłkarz pójdzie w ślady Lionela Messiego. Fiskus domagał się od zawodnika Barcelony 4,1 mln euro. Argentyńczyk ostatecznie poszedł na ugodę, zapłacił zaległe podatki, dzięki czemu skazano go na 21 miesięcy więzienia. W Hiszpanii, gdy człowiek jest skazany po raz pierwszy i otrzymuje wyrok poniżej dwóch lat, nie trafia do aresztu.
Niewiele brakowało, a afera podatkowa w przypadku Ronaldo skończyłaby się odejściem do innej ligi. Przez kilka tygodni pojawiały się informacje, że "Cris" czuje się pokrzywdzony i opuści Real Madryt. Ostatecznie zdecydował się zostać w stolicy Hiszpanii, ale przed nim długa sądowa batalia o pieniądze i dobre imię.
Oj, niektórzy dziennikarze to chyba naprawdę mają jakiś kompleks wielkości. On po prostu miał was wszystkich w dupie ;) W sumie mu się nie dziwię, bo też nie miałabym ochoty na spot Czytaj całość