Neymar to z pewnością najgorętsze nazwisko tego lata. W środę oficjalnie pożegnał się z piłkarzami Barcelony, tłumacząc, że zdecydował się przyjąć ofertę Paris Saint-Germain. W Paryżu przebywa już jego agent, który negocjuje ostatnie szczegóły największej umowy w historii futbolu.
Przypomnijmy, że wicemistrz Francji chce aktywować klauzulę odstępnego Brazylijczyka, która wynosi 222 mln euro. Co ciekawe, mocno sprzeciwia się temu szef hiszpańskiej ekstraklasy, Javier Tebas, który zamierza pozwać PSG do UEFA. - Donos jest już gotowy i zostanie przedstawiony przed UEFA i Unią Europejską, gdyż są to organy mające odpowiednie kompetencje. Przede wszystkim zaskarżone zostanie nieuczciwe działanie, jakim jest wsparcie finansowe dla klubów od państw (Katar), które "ofiarują" zawodników swoim kibicom, kosztem wyciągania tych graczy z innych drużyn - analizuje.
- W przypadku PSG mamy do czynienia z jasną sytuacją dopingu ekonomicznego. Raporty przedstawiane przez PSG wykazują, że klub ma więcej przychodów z tytułu reklam niż Real czy Manchester United, co oznaczałoby, że wartość marki PSG przewyższa wartość marki tych dwóch klubów, a dobrze wiemy, że nie jest to możliwe - tłumaczy Tabas.
W wywiadzie dla madryckiej gazety "AS", szef La Ligi nie pozostawia złudzeń. Na pytanie, czy przyjmie od PSG pieniądze, będące równowartością klauzuli odstępnego Neymara, odpowiada kategorycznie "nie".
[b]ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: David Beckham znów z Realem Madryt
[/b] - Nie przyjmiemy tych pieniędzy od takiego klubu jak PSG, który nie należąc do La Ligi, chce uciec się do skorzystania z prawa ustalonego przez naszą organizację. Tym bardziej nie zaakceptujemy tego od klubu, który narusza zasady i prawo. Mówię o normach UEFA, finansowym fair play, ustawach Unii Europejskiej i uczciwej konkurencji. Przyjęcie tych pieniędzy byłoby niedorzecznością. Jeśli PSG zaproponuje pieniądze będące równowartością klauzuli Neymara, nie zaakceptujemy ich - przyznaje.
Jak się okazuje, telenowela z udziałem 25-letniego Neymara może potrwać jeszcze wiele odcinków. Dla Brazylijczyka nie ma już jednak miejsca w Barcelonie, w której kibice okrzyknęli go "zdrajcą".