Legia Warszawa wykonała plan w Pucharze Polski

PAP / Tomasz Koryszko / Legia cieszy się ze zdobytej z bramki
PAP / Tomasz Koryszko / Legia cieszy się ze zdobytej z bramki

Legii Warszawa wystarczyła gra na pół gwizdka, by pokonać 4:1 Wisłę Puławy w meczu 1/16 finału Pucharu Polski. - Zakładaliśmy, żeby ruszyć od początku i dobrze to się potoczyło - przyznaje trener mistrzów Polski, Jacek Magiera.

Dla piłkarzy drugoligowej Wisły Puławy wtorkowy mecz był wielkim wydarzeniem. Waga tego spotkania i klasa przeciwnika sprawiły, że gospodarzy zjadły nerwy. Już na początku meczu popełnili oni proste błędy w defensywie, które Legia Warszawa bezlitośnie wykorzystała i prowadziła 2:0 po jedenastu minutach gry. - Zaczęliśmy mecz tak, jak chcieliśmy - od wysokiego C, czyli od zdobytych goli. Zakładaliśmy, żeby ruszyć od początku i dobrze to się potoczyło. Takie było założenie, aby jak najwięcej być w posiadaniu piłki, starać się grać do przodu, zmieniać strony gry - opisuje trener Jacek Magiera.

Korzystny wynik dał Legii komfort. Mistrzowie Polski spokojnie kontrolowali przebieg meczu i nie forsowali tempa gry. - Najważniejsze jest to, że strzeliliśmy trzeciego gola i graliśmy do końca. Z każdą minutą ten mecz był coraz bardziej otwarty, bo jedna i druga drużyna grały bardzo radośnie. Uważam, że wynik jest jak najbardziej zasłużony. Zagramy w kolejnej rundzie, więc cel został przez nas zrealizowany - podkreśla 40-letni szkoleniowiec.

Na tle niżej notowanego rywala trener stołecznej ekipy sprawdził przydatność do zespołu kilku drugoplanowych postaci, jak choćby Daniel Chima Chukwu, który zaliczył dwie asysty. Debiut zanotował Hildeberto Pereira. - Widać było, że starał się, szukał sobie pozycji. Miał jedną dogodną sytuację, ale zabrakło decyzji o oddaniu strzału w polu karnym. Natomiast na pewno to jest piłkarz, który potrafi grać. Jego problemem było to, że nie był gotowy, aby grać na pełnej intensywności przez cały mecz i nadal tak jest. Chcemy powoli go wprowadzać. Z kolei Chukwu zrobił to, co do niego należy. Zabrakło gola, bo miał sytuacje, żeby go strzelić. Ja liczę na niego. Wierzę, że będzie piłkarzem, który w końcu się obudzi. Dwa tygodnie temu odbyłem z nim szczerą rozmowę na temat jego przyszłości i widać, że poskutkowało - ocenia Magiera.

Z kolei dla Wisły sama możliwość zmierzenia się z mistrzem Polski była dużym przeżyciem. Pomimo wysokiej porażki gospodarzy piłkarskie święto w Puławach było więc udane. - To był piękny sen, który wywołał w Puławach wiele emocji. My przede wszystkim chcieliśmy czerpać radość z gry w takim meczu. Zasłużenie przegraliśmy 1:4. Wiemy, że mogliśmy uniknąć utraty bramek. Cieszymy się, że mieliśmy swoje sytuacje i strzeliliśmy gola. Dziękuję kibicom, którzy po raz pierwszy zapełnili stadion w Puławach. Naprawdę fajnie słuchało się tego dopingu - przyznaje trener Wisły, Adam Buczek.

W 1/8 finału Pucharu Polski Legia znów zagra z niżej notowanym przeciwnikiem - tym razem będzie to trzecioligowy Ruch Zdzieszowice.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak kibice PSG trollują fanów Barcy. Przez Neymara (WIDEO

Komentarze (1)
Pietryga
9.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda mi Czerwińskiego w kontekście meczów o LE z mołdawskim Sheriffem Tyraspol.