- Przegraliśmy dwa kolejne mecze, ale nie robimy z tego tragedii. Mamy kilka dni na wyeliminowanie błędów i poprawę formy mentalnej. Nie ma powodów, by popadać w skrajne nastroje, bo zarówno w Jaworznie, jak i u siebie ze Zniczem wcale nie musieliśmy przegrać. Uważam, że nie zasłużyliśmy w tych spotkaniach na porażkę. Niekorzystne wyniki wynikały głównie z prostych błędów - powiedział Paweł Iwanicki.
Czy w Płocku Zieloni będą w stanie powalczyć o dobry wynik? - Liga jest bardzo wyrównana i każdy może wygrać z każdym. Dlatego nie można odbierać nam szans. Będziemy dążyć do jak najlepszego rezultatu. Myślę, że stać nas nawet na trzy punkty - stwierdził 25-letni pomocnik.
Rundę jesienną poznaniacy także rozpoczęli dobrze, ale później trapiło ich pasmo niepowodzeń. Czy podopieczni Bogusława Baniaka nie obawiają się podobnego scenariusza również wiosną? - Jeszcze za wcześnie, by wyciągać takie wnioski. Trzeba też pamiętać, że nasza sytuacja w tabeli wciąż nie jest zła. Na pewno żal straconych punktów, ale to nie powód, by od razu przywoływać złe wspomnienia - ocenił Iwanicki.
Skrzydłowy Zielonych zakończył sobotnie spotkanie z żółtą kartką. Z czego ona wynikała? - Była to konsekwencja mojej niemocy. Chciałem zdobyć gola, ale mi się nie udało. Myślę jednak, że sędzia ukarał mnie nieco pochopnie - zakończył.
Iwanicki strzelił w tym sezonie dwie bramki. Po raz pierwszy do siatki rywala trafił w wyjazdowym meczu rundy jesiennej z Turem Turek. Kolejnego gola zaaplikował natomiast Podbeskidziu Bielsko-Biała w spotkaniu inaugurującym ligową wiosnę.