- Zapewniam, że nie ciąży nad nami żadne fatum - uśmiecha się w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Adam Fedoruk, II trener bełchatowian. - Nie ma również mowy o jakichś przeciążeniach treningowych. Jeśli chce się być w wysokiej formie, to na treningach trzeba ciężko pracować i nie odpuszczać. Kontuzje są wliczone w ten zawód. Garguła to rzeczywiście niesamowite nieszczęście i wielki pech. Natomiast Pietrasiak nabawił się urazu drogą mechaniczną, na zajęciach dostał w nogę.
W przypadku kapitana PGE GKS pech był chyba jeszcze większy. Z powodu urazu palca zawodnik nie mógł wystąpić w meczu Pucharu Ekstraklasy, a dwa tygodnie później jeden z kolegów z drużyny na rozgrzewce przed treningiem nadepnął go na ten sam palec. - To było przypadkowe zagranie, nie miałem do nikogo pretensji - mówi dla SportoweFakty.pl sam poszkodowany.
Wszyscy jednak zgodnie twierdzą, że bez dwóch podstawowych zawodników zespół Rafała Ulatowskiego będzie sobie dobrze radził w ekstraklasie. - Uważam, że kadra naszej drużyny jest gotowa na takie przypadki. Co do rangi niektórych kontuzji, nie możemy też przesadzać. Uraz Pietrasiaka nie sparaliżuje naszej gry - przyznaje Fedoruk.
Nie sparaliżuje, bo na środku obrony grać mogą Marcin Drzymont, Maciej Stolarczyk oraz Paweł Magdoń. O tym ostatnim, 30-letnim stoperze, asystent Ulatowskiego mówi... "utalentowany".
Zdaniem Pietrasiaka urazy mogą wyjść drużynie nawet na dobre. - Będzie to szansa dla pozostałych zawodników. Jesteśmy bowiem na tyle mocni, że nawet bez podstawowych graczy damy radę. Pozostaje jednak żałować, że brakuje mózgu drużyny, Garguły - mówi.
Ale jeśli mowa o kontuzjach najlepszych zawodników, to nie można zapominać o Dawidzie Nowaku, który w tym roku opuścił kilka pierwszych spotkań. Gdy już wrócił do gry, strzela gole jak na zawołanie i obecna wysoka pozycja PGE GKS to w głównej mierze jego zasługa. - Kontuzje martwią, ale nie załamujemy rąk i walczymy dalej - przekonuje.