Piotr Nowak pomimo kiepskich wyników, ma zaufanie ze strony szefów klubu. - Prezes Mandziara, Zarząd i Rada Nadzorcza klubu wyrazili się jasno, stanowczo i zrozumiale dla wszystkich. Mamy jako zespół wyzwania, które należą też do mnie. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że trzeba mieć jasną sytuację. Wspólnie z prezesem uważamy, że nie może być takich sytuacji, że dobro zespołu jest u kogoś na którymś miejscu na liście priorytetów. Ja oczekuję od piłkarzy, by żyli Lechią 24 godziny na dobę. Tak było, gdy przychodziłem do klubu i w takim kierunku działaliśmy. Odbudowaliśmy wielu z zawodników, doszli do optymalnej formy i niezależnie kto nie gra w drużynie, gra dla Lechii. Wszystkie pokusy muszą być na drugim planie. Jak ktoś nie zdaje sobie z tego sprawy, nie powinien mieć miejsca w drużynie i po to są kontrakty, by w pewnych sytuacjach, które nie powinny obowiązywać w zespole, można było je rozwiązać - powiedział ostro trener Lechii Gdańsk.
Czy to możliwe, że piłkarze klubu z Gdańska grają przeciwko szkoleniowcowi? - Ja im uzmysławiam pewne rzeczy i wpajam co znaczy być piłkarzem 24 godziny na dobę. Z mojego doświadczenia zdaję sobie sprawę i wiem, że jest życie poza piłką, ale nie można sobie pozwolić na powstanie klubu piłkarzy zadowolonych tylko z tego, że są w Lechii - stwierdził Nowak.
- Dobrym przykładem na to jest pan Vanja Milinković-Savić, który wiele razy dostawał reprymendy odnośnie podejścia do sprawy i wspólnie pracowaliśmy nad nim. Uzmysłowiliśmy mu, że może być świetnym piłkarzem i mieć lepsze życie. Kosztowało nas to 7-8 miesięcy, ale uwierzyliśmy mu, on sobie zdał sprawę z tego, że coś w tym jest i zaczął bronić na miarę swoich możliwości. Po 10 miesiącach został sprzedany za taką samą sumę pieniędzy, za jaką najlepszy zawodnik ubiegłego sezonu w lidze. Priorytety zawodników nie mogą wyglądać tak, że gra w Lechii jest na siódmym, czy dziesiątym miejscu w życiu. W końcu wrócimy na swoje tory i będzie jak w ubiegłym sezonie. Wszyscy staramy się co dać piłkarzom, by lepiej grali i muszą zdać sobie sprawę, że po coś to robimy. Czeka nas dużo pracy. Jestem zawiedziony wynikami i podejściem piłkarzy. To jest do naprawienia, ale ani dziennikarze, ani kibice, ani ja tego nie zrobimy za nich - dodał Piotr Nowak.
Sporo kontrowersji wzbudziła druga połowa ostatniego meczu z Sandecją, w której Lechii nie prowadził pierwszy trener, a Adam Owen. - Od ubiegłego roku rozmawiałem po raz pierwszy z panem Owenem na temat naszej współpracy. To nie jest facet od rozgrzewek, czy przebieżek, a ma doświadczenie. Ze względu na mistrzostwa Europy i spotkania eliminacyjne, nie mógł dołączyć do nas wcześniej. Wspólnie rozmawialiśmy o naszych wizjach odnośnie taktyki i przygotowania zespołu, po czym doszliśmy do wniosku, że będzie nam pomocny. Przez wiele lat otaczałem się współpracownikami mogącymi wnieść coś ekstra. On jest fachowcem i jak takiego zatrudniamy, to jak mówili panowie Gates, czy Jobs, nie po to by mówić mu co ma robić. Zarządzanie zasobami ludzkimi jest niezmiernie ważne, bo należy wyciągnąć najlepsze rzeczy ze współpracowników potrafi niewielu. Sztab musi być wartością dodaną do tego, co jest w zespole - wytłumaczył szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO FC Barcelona wygrała dla Barcelony. Wielki pech Messiego - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Kto jest więc odpowiedzialny za słabe wyniki Lechii Gdańsk? - Mecze we Wrocławiu oraz z Sandecją i scenariusze w drugich połowach pokazały, że można, tylko trzeba chcieć. Jak się zajmujemy wszystkimi innymi rzeczami, to jest to bez znaczenia. Piłkarze muszą chcieć podnosić swoje kwalifikacje i grać lepiej, nie mogą być obdarci z marzeń, bo wtedy Lechia nie jest miejscem dla nich - ocenił Nowak.
- Ja wierzę w ten zespół tak, jak miało to miejsce na samym początku. Teraz oni muszą uwierzyć, że praca jaką im nakazujemy i wychodzimy do nich, musi być wykonana. Gdy obserwujemy trening i widzimy, że ktoś nie wykonuje pracy, możemy przeanalizować to przez GPS. Po to mam sztab szkoleniowy. Ja nie jestem człowiekiem, który łatwo rzuca ręcznik - podsumował szkoleniowiec 12. drużyny Lotto Ekstraklasy.