Śląsk - Cracovia: twierdza Wrocław nie do zdobycia dla Pasów!

PAP / PAP/Maciej Kulczyński / Mariusz Pawelec (L) oraz Jaroslav Mihalik (P)
PAP / PAP/Maciej Kulczyński / Mariusz Pawelec (L) oraz Jaroslav Mihalik (P)

W piątkowy wieczór Śląsk Wrocław i Cracovia szukały za wszelką cenę drugiego zwycięstwa w obecnych rozgrywkach Lotto Ekstraklasy. Siódma kolejka okazała się szczęśliwsza dla piłkarzy z Dolnego Śląska, którzy wygrali 2:1 po kontrowersyjnym karnym.

Zarówno gospodarze jak i przyjezdni musieli zmierzyć się z szeregiem problemów kadrowych, które dziesiątkowały ławki rezerwowych. W drużynie Śląska nie mogli wystąpić Jakub Kosecki, Sito Riera, Adam Kokoszka, Kamil Dankowski i Marcin Robak . Nieco lepiej wyglądała sytuacja w zespole Pasów, lecz kontuzje trzech podstawowych zawodników - Piotra Malarczyk Sebastiana Stebleckiego i reprezentanta Polski Damiana Dąbrowskiego mogły przyprawić sztab szkoleniowy Cracovii o niemały ból głowy.

W pierwszych minutach zawodnicy nie uraczyli widowni niczym szczególnym. Kilka niedokładnych wrzutek, słabo wykonywane stałe fragmenty, pojedyncze efektowne wślizgi i dwa bardzo niecelne strzały Krzysztofa Piątka to wszytko na co było stać głównych aktorów wieczornego spektaklu.

Poważniejsze zagrożenie stworzył w końcu Dorde Cotra, który dobrze dograł do Igorsa Tarasovsa, lecz Łotysz uderzył za mocno i piłka poszybowała nad poprzeczką. Chwilę później Sergei Zenjov mógł zdobyć gola dla Pasów. Strzał z 25 metra okazał się równie niedokładny. Dla odmiany doczekaliśmy się również pierwszego celnego strzału po indywidualnym rajdzie Michał Mak.

Gdy wydawało się, że piłkarze zdecydowali się wrócić do skutecznej metody usypiania kibiców, nagle wrocławska publika otrzymała prawdziwy zastrzyk adrenaliny. W 36. minucie, zupełnie niespodziewanie, osaczony pod linią Łukasz Madej zdołał dokładnie zgrać futbolówkę w pole karne, gdzie świetnie odnalazł się Arkadiusz Piech i otworzył wynik meczu. Ta bramka bez wątpienia wystawia fatalna laurkę krakowskim stoperom.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: w Rumunii trener przyjechał do klubu. Zobacz, co go spotkało

Lecz jeśli należy skrytykować stoperów Cracovii, to co można powiedzieć o defensywie Śląska, która znów udała się do szatni przed ostatnim gwizdkiem sędziego? Jaroslav Mihalik, podobnie jak kilka minut wcześniej Madej, dośrodkował spod linii końcowej, a mizerną postawę środkowych obrońców i bramkarza WKS-u wykorzystał Mateusz Wdowiak. Śląsk upodobał sobie nietypową specjalizację - tracenie bramek w doliczonym czasie gry. Do przerwy remis 1:1.

Druga połowa okazała się szybszym, a dzięki temu również ciekawszym widowiskiem. Przebudził się Boban Jović, sunący raz za razem prawą stroną boiska. Na wymierny efekt trzeba było jednak poczekać. Wciąż brakowało esencji futbolu - celnych strzałów. W 56. minucie szczęścia z dystansu spróbował Mihalik, ale Jakub Wrąbel obronił na raty niezły strzał młodego Słowaka. Po kilkudziesięciu sekundach dobrą piłkę otrzymał w polu karnym Mak, lecz wykończenie akcji pozostawiało bardzo wiele do życzenia.

Goście szukali szczęścia głównie po stałych fragmentach gry. Taktyka, która w przeszłości sprawdzała się znakomicie za sprawą serbskiego wieżowca Miroslava Covilo, nie okazała się tym razem szczególnie skuteczna. W 66. minucie znów błysnął Cotra. Grzegorz Sandomierski miał niemałe problemy ze sparowaniem potężnego huknięcia z blisko 30 metrów. Były golkiper Jagiellonii Białystok i KRC Genk musiał zachować jeszcze większą czujność zaledwie minutę później po strzale głową Chrapka.

Jan Urban postanowił zagrać w otwarte karty i wpuścił na ostatnie minuty powracającego do składu miejscowych Roberta Picha za Dragoljuba Srnicia. Akcje Śląska znów zaczęły się zazębiać, a Tarasovs i Chrapek byli o krok od zdobycia bramki na 2:1. Za każdym razem świetnie między słupkami spisywał się Sandomierski.

W 87. minucie meczu arbiter meczu Szymon Marciniak postanowił skorzystać z systemu VAR, co stało się przełomowym punktem meczu. Pierwotnie po faulu debiutującego Sylwestra Lusiusza piłkarze Śląska ustawili piłkę na 17 metrze, lecz po weryfikacji, sędzia rodem z Płocka wskazał na jedenastkę, którą zamienił na bramkę nie kto inny jak rezerwowy Robert Pich. Wrocławianom wystarczyło tylko utrzymać prowadzenie przez ostatnie pięć minut.

Gospodarze wyciągnęli wnioski z przeszłości i bezpiecznie dowieźli przewagę do ostatniego gwizdka. Nie da się ukryć, że drugie zwycięstwo wrocławian przyszło po niezwykle ciężkim boju i w obliczu sporych kontrowersji. Tymczasem Cracovia znajduje się w fatalnej sytuacji. 5 punktów po 7 meczach to wstydliwy bilans dla zespołu, który ma walczyć o europejskie puchary.

Śląsk Wrocław - Cracovia 2:1 (1:1)
1:0 - Arkadiusz Piech 36'
1:1 - Mateusz Wdowiak 45+1'
2:1 - Robert Pich 89'[b]

Śląsk: [/b]

Jakub Wrąbel - Boban Jović, Piotr Celeban (C), Mariusz Pawelec, Dorde Cotra, Dragoljub Srnić (74' Robert Pich), Igors Tarasovs, Łukasz Madej, Michał Chrapek, Michał Mak - Arkadiusz Piech.

Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Lennard Sowah, Ołeksij Dytiajev, Michał Helik, Jakub Wójcicki (65' Michal Siplak) - Sergei Zenjov, Miroslav Covilo, Szymon Drewniak (45' Javi Hernandez) - Mateusz Wdowiak (81' Sylwester Lusiusz), Krzysztof Piątek.

Żółte kartki: Mateusz Wdowiak, Michał Helik, Sylwester Lusiusz, Michal Siplak (Cracovia), Boban Jović (Śląsk Wrocław).

Sędzia: Szymon Marciniak.

Widzów: 8967.

Źródło artykułu: