Korona wygrała chwilę spokoju. "Była delikatna presja"

WP SportoweFakty / Jakub Piasecki / Na zdjęciu od prawej: Bartosz Rymaniak
WP SportoweFakty / Jakub Piasecki / Na zdjęciu od prawej: Bartosz Rymaniak

Wszyscy w Kielcach doskonale zdawali sobie sprawę, że pojedynek z Bruk-Betem to nie tylko walka o trzy punkty, ale o coś więcej, czyli odrobinę oddechu w trakcie reprezentacyjnej przerwy. - Każdy dołożył do tego cegiełkę - mówił Bartosz Rymaniak.

Momentami gra Korony była daleka od tego, co do tej pory prezentował zespół Gino Lettieriego. Tym razem jednak nie piękna gra, a skuteczność była najważniejsza. - Taki mieliśmy cel. Mówiliśmy sobie, że po dwóch porażkach z rzędu nie możemy sobie pozwolić na trzecie potknięcie, bo już zaczęłoby się robić nerwowo. Była fajna gra, ale ona punktów nie przynosiła. Teraz była "rzeźba", ale za to wygrana - ocenił kapitan złocisto-krwistych.

Chwalony za swoją dyspozycję Bartosz Rymaniak przeciwko ekipie z Niecieczy zagrał na środku obrony. Zmian w składzie kielczan było jednak znacznie więcej, co też miało wpływ na przebieg meczu.

- Było kilka niespodzianek w składzie, ale po to każdy zawodnik trenuje, żeby dostać szansę. Wydaje mi się, że wszyscy co ją dostali w pełni ją wykorzystali, bo każdy dołożył cegiełkę ku temu, żeby wygrać. Czy Jacek (Kiełb - przyp. red.) po powrocie, czy Michał (Gardawski -przyp. red.) pierwszy mecz, wiadomo, że nie jest łatwo wejść w rytm meczowy, jeszcze pod delikatną presją, ale wszystko dobrze się skończyło i przed nami dwa tygodnie luzu i ciężkiej pracy w dobrych nastrojach - powiedział.

Dzięki zwycięstwu w 7. kolejce Korona ma na swoim koncie osiem punktów.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: w Rumunii trener przyjechał do klubu. Zobacz, co go spotkało

Komentarze (0)