Rosjanin miał więc pretensje do łotewskiego arbitra, który w drugiej połowie odgwizdał pozycję spaloną przy bramce wyrównującej dla reprezentacji Kazachstanu. Co prawda strzelający zawodnik na spalonym nie był, ale jego partner zasłaniał akcję Łukaszowi Fabiańskiemu. Ostatecznie Kazachstan przegrał w Warszawie 0:3.
- Moim zdaniem wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania. Gdyby przy 1:0 dla Polski bramka została uznana, wtedy przebieg meczu byłby inny - stwierdził Aleksandr Borodiuk, selekcjoner reprezentacji gości.
Były reprezentant ZSRR i Rosji nie ukrywał, że Polska była dla jego zespołu chwilami za szybka.
- Polska ma zawodników szybkich i kreatywnych. Nasza drużyna musi się przyzwyczaić do takiej prędkości, ale też do takiej presji trybun, do tak wypełnionych stadionów - zaznaczył.
ZOBACZ WIDEO Kanonada w Brazylii. Zobacz skrót meczu Gremio - Sport Recife [ZDJĘCIA ELEVEN]
Nie miał do swoich zawodników pretensji.
- Przegraliśmy, ale zrobiliśmy to z godnością - zaznaczył.
Dziennikarze z Kazachstanu pytali go o "słabszy dzień" Roberta Lewandowskiego, który z gry niewiele zdziałał. Borodiuk jednak zareagował zdecydowanie.
- Lewandowski jest zawodnikiem formatu światowego, to jeden z najlepszych piłkarzy w Europie. Myślę, że jego wpływ na grę Polski i jej pozycję w tabeli jest ogromny. On pracuje dla drużyny, nie dla siebie. Liczy się efekt końcowy - zaznaczył selekcjoner naszych rywali.
Typowy rusek.