Teksty Tomasza Hajty robią tak duże zainteresowanie wśród polskich kibiców, że koszulki z używanymi przez niego cytatami można kupić w internecie. Za niecałe 70 złotych można założyć biały t-shirt z truskawką i słynnym tekstem "truskawka na torcie", albo cytatem "to są właśnie te detale".
Zniesmaczenie tym rodzajem biznesu wyraził komentujący wspólnie z Hajtą Mateusz Borek. Według niego wykorzystanie cytatów bez zgody autora "to wiocha".
Dla mnie totalną wiochą jest, zebrać powiedzonka @TomekHajto7 z transmisji , założyć biznes, wyprodukować koszulki i nawet nie zadzwonić.
— Mateusz Borek (@BorekMati) 8 września 2017
- Są pewne sformułowania bardzo charakterystyczne dla konkretnych osób. Nikt w boksie nie powie: "Let's get ready to rumble", gdyż to jest jakby zarezerwowane dla Michela Buffera - argumentuje Borek.
Właściciel sklepu Te-Detale, który sprzedaje koszulki, uważa, że nie ma mowy o naruszaniu praw autorskich.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 73. Krzysztof Zimnoch: Andrzej Gołota stanowił dla mnie wzór. To wielka postać
- Jest kilka sklepów, które wykorzystują cytaty komentatorów, również Dariusza Szpakowskiego czy Andrzeja Twarowskiego. Są to treści używane powszechnie. Równie dobrze ktoś mógłby się od nas domagać pieniędzy za to, że sprzedajemy koszulki z napisem "witam państwa", tak jak się witają komentatorzy. Co innego, gdybyśmy wykorzystywali nazwisko albo wizerunek pana Tomasza - mówi nam.
Koszulki z cytatami Hajty można nabyć też w sklepach "koszulkowo", "zwycięski skład" czy "r-gol".
Czy były piłkarz ma szansę ugrać coś w sądzie? Specjalizujący się w prawie autorskim Michał Błeszyński z kancelarii Błeszyński i partnerzy, uważa, że nie.
- Sprawa wydaje się drobną, jednak w rzeczywistości taką nie jest. W przeszłości toczyły się spory o wykorzystanie, powiedzmy "charakterystycznych sformułowań". Przykładowo, sąd oceniał roszczenia w związku z wykorzystaniem w reklamie, w zmodyfikowanej formie, zwrotu "Baśka miała fajny biust" z piosenki autorstwa Roberta Gawlińskiego. W pierwszej kolejności zarzut dotyczył naruszenia praw autorskich. Sąd nie uwzględnił roszczeń. Podobnie niekorzystne dla twórców było rozstrzygnięcie sądu w sprawie dotyczącej innej reklamy, w której wykorzystano zwrot z kultowego serialu "Czterdziestolatek": "Ja jestem kobieta pracująca". W tym wypadku problem był bardziej złożony, gdyż analiza nie ograniczała się do analizy wykorzystania użytego zwrotu, ale dodatkowo wątku filmu - mówi.
Oznacza to, że powiedzenia nie można sobie "zawłaszczyć", jeśli weszło do użytku powszechnego, stało się potocznym zwrotem.
- Trzeba jednak pamiętać, że każda sprawa wymaga indywidualnej analizy. Badane jest czy mamy do czynienia z utworem (w tym czy zmiany w potocznych sformułowaniach prowadzą do powstania utworu objętego monopolem autorskim konkretnego twórcy), a jeżeli tak - czyjego autorstwa. Następnie, analizowany jest fakt wykorzystania pod względem ewentualnego naruszenia prawa. Chodzi nie tylko o prawa autorskie, choć te przychodzą na myśl w pierwszej kolejności. Konieczna może okazać się też analiza pod kątem dóbr osobistych. W konkretnym przypadku wykorzystanie może mieć charakter znieważający, cz też wkraczać w sferę osobistą - mówi Michał Błeszyński.
Czyli, gdyby sprzedający koszulki, oprócz cytatu, wykorzystywali wizerunek 62-krotnego reprezentanta Polski, musieliby mieć jego zgodę.
A co na to sam "Gianni"?
- Trochę się zdziwiłem, gdy to zobaczyłem. Wiadomo, że to są moje powiedzenia. Zresztą nie stosowałem ich po to, żeby zdobyły popularność, tak się po prostu stało - mówi Hajto. Do sądu się nie wybierze.
- Gdybym chciał mieć wyłączność na swoje powiedzenia, musiałbym je opatentować, a to bardzo długo trwa. Najszybciej można to zrobić w Hiszpanii. Trzeba zdaje się zapłacić 1,5 tysiąca euro i poczekać półtora miesiąca. Więc to nie dla mnie. Ale może sam wykorzystam popularność, dogadam się z PZPN i zrobimy koszulki reprezentacyjne z truskawką na torcie? - śmieje się Hajto.