Łukasz Zwoliński: Presję mam za sobą

Łukasz Zwoliński nie strzelił gola w Lotto Ekstraklasie od roku. Przed nim niezła szansa na przerwanie impasu. Pod nieobecność Adama Frączczaka będzie podstawowym napastnikiem Pogoni Szczecin.

W poprzednim meczu z Lechem Poznań do gry wrócił po kontuzji Łukasz Zwoliński, natomiast Adam Frączczak doznał urazu. Kapitana Pogoni Szczecin nie będzie na boisku przez dwa, trzy tygodnie i trener Maciej Skorża wyjawił już, że jego miejsce zajmie Zwoliński.

- Nie traktuję najbliższego meczu specjalnie. Nie pierwszy raz w życiu zagram od początku. Najważniejsze, że jestem zdrowy i czuję się gotowy do walki. Nikt za darmo nie wskakuje do jedenastki, wywalczyłem sobie miejsce i zamierzam wykorzystać szansę - zapowiada Zwoliński.

Pogoń zagra w sobotę na wyjeździe z Wisłą Płock. Oba kluby mają tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową w Lotto Ekstraklasie.

- Trener przypomniał nam, jak ważny mecz jest przed nami, ale i bez tego byliśmy tego świadomi. Po remisie z Lechem czuliśmy niedosyt. Przyjechała do nas "wielka" drużyna i bardziej chciała nie stracić gola niż bramkę strzelić. Pojedynek w Płocku powinien być bardziej otwarty. Potrzebujemy punktów, mamy swoje cele do zrealizowania. Chcemy zwyciężyć, choć dobrze wiemy, że będzie trudno - podkreśla napastnik.

ZOBACZ WIDEO Dariusz Mioduski: To początek realizacji mojej wizji

Zwoliński strzelił poprzedniego gola w Lotto Ekstraklasie 11 września 2016 roku. W tym tygodniu obchodził wstydliwą rocznicę.

- Presję i liczenie dni bez gola mam za sobą. Zmieniłem nastawienie. Myślę pozytywnie, bo tylko w ten sposób mogę być lepszym zawodnikiem i iść do przodu. Trener mówił mi, że jeżeli będę wypełniać jego założenia taktyczne, pomagać w stwarzaniu sytuacji podbramkowych, to gole przyjdą prędzej czy później - opowiada Zwoliński.

Wspomniany Skorża próbował już na treningach wariantu z dwoma napastnikami. Zwoliński może grać jako klasyczna "dziewiątka", a Adam Frączczak włączać się za jego plecami w rozegranie piłki.

- Nie mieliśmy wielu treningów w tym ustawieniu, ale te nieliczne wyglądały dobrze. Ponadto w przeszłości grałem z Adamem w duecie i wyglądało to lepiej niż w parze z Marcinem Robakiem. Z tym drugim dublowaliśmy się, obaj chcieliśmy grać tyłem do bramki zamiast uzupełniać się. Podchodzę optymistycznie do pomysłu grania dwoma napastnikami po powrocie Adama do zdrowia.

Komentarze (0)