Spotkanie fazy grupowej Ligi Europy pomiędzy Arsenalem a FC Koeln odbyło się z godzinnym opóźnieniem, ponieważ fani z Niemiec próbowali dostać się na stadion bez biletów lub na sektory przeznaczone dla kibiców gospodarzy.
Goście otrzymali na ten mecz ok. trzy tysiące wejściówek, ale szacuje się, że przyjechało ich do Londynu nawet dwadzieścia tysięcy.
Fani niemieckiej drużyny podpadli między innymi tym, że odpalali i rzucali racami oraz innymi przedmiotami podczas trwania meczu na Emirates Stadium. Kibice zespołu z Bundesligi próbowali również dostać się na stadion siłą, usiłowali przedrzeć się przez bramy wejściowe. W efekcie interweniować musiała policja, która użyła gazu pieprzowego i aresztowała co najmniej cztery osoby.
Kibice z Kolonii nie popisali się także później. Oprócz rzucania na boisko różnych przedmiotów wdali się w przepychanki ze stewardami, jeden z fanów gości oddał mocz na schodach stadionu, natomiast inny miał na głowie hełm z narysowanymi swastykami.
ZOBACZ WIDEO "Władze Legii nie mają jaj". Dziennikarze WP SportoweFakty komentują zwolnienie Jacka Magiery
Zarzuty postawiono również gospodarzom. Arsenal może zostać ukarany za brak swobodnego przejścia na trybunach pomiędzy sektorami.
Trener Arsenalu, Arsene Wenger, dziwił się, że spotkanie w ogóle się odbyło.
- Widząc, co działo się przed stadionem, byłem przekonany, że mecz zostanie odwołany - przyznał Francuz.
Angielski klub ubolewał w oświadczeniu na swojej oficjalnej stronie internetowej, że kibice FC Koeln kupili większość biletów od tzw. "koników".
UEFA ma zająć się sprawą 21 września.