- Decyzję zaakceptowałem, nie chowam urazy. Rozstaliśmy się w dobrych stosunkach - powiedział Michał Żewłakow w programie Liga+Extra.
13 września prezes Legii Dariusz Mioduski przeprowadził rewolucję. Z klubem pożegnali się trener Jacek Magiera, jego asystent Tomasza Łuczywka, odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne Sebastian Krzepota oraz dyrektor sportowy Michał Żewłakow. Prezes władzę oddał w ręce Chorwatów z Romeo Jozakiem w roli nowego szkoleniowca.
- Ten sezon od samego początku był bardzo nerwowy. Byłem przygotowany, że takie ruchy mogą nastąpić, chociaż spodziewałem się tego bardziej podczas przerwy reprezentacyjnej. Z prezesem załatwiliśmy to w 10 minut. Starałem się to prezesowi ułatwić. Najważniejsze, aby Legia szła do góry - stwierdził Żewłakow, który wyjawił, że już podczas konfliktu właścicielskiego często zastanawiał się nad odejściem z klubu.
- Wówczas były momenty, w których myślałem o odejściu. Później zdecydowałem się zostać, ale nie dla Dariusza Mioduskiego, tylko dla Jacka Magiery i piłkarzy. Wychodziłem z założenia, że mam być lojalny w stosunku do Legii. Gdyby zwolniony został tylko Jacek, też bym odszedł.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski uczcił jubileusz. Dwa gole Polaka! Zobacz skrót meczu Bayern - Mainz [ZDJĘCIA ELEVEN]
Porównując styl i wizję Mioduskiego do pracy poprzedniego prezesa Bogusława Leśnodorskiego podkreślił, że różnice w ich podejściu do funkcjonowania klubu były znaczące. - Prezes Leśnodorski nie bał się ryzyka, prezes Mioduski idzie bardziej w stabilizację. W tym roku powiedziałem prezesowi Mioduskiemu coś, co wydaje mi się, nie bardzo mu się spodobało. Stwierdziłem, że w tym okienku też będziemy musieli trochę zaryzykować - powiedział Żewłakow.
W niedzielę nowy szkoleniowiec Legii, Romeo Jozak zadebiutował w Ekstraklasie. Na Łazienkowskiej mistrz Polski po słabej grze pokonał Cracovię 1:0.