Robak strzelił w piątek gola z rzutu karnego i z jedenastu metrów jest zabójczo skuteczny. Ten mecz był dla niego wyjątkowy, bo w poprzednim sezonie grał w Poznaniu. Z Lecha Poznań odchodził jednak w mało przyjemnej atmosferze, był skonfliktowany z trenerem Nenadem Bjelicą.
Oto, co w krótkiej rozmowie powiedział nam w piątek po meczu.
Michał Chaszczyn, WP SportoweFakty: Strzelił pan 19. rzut karny z rzędu i w ogóle 32. na 36 wykonywanych. Już można przeczytać, że jest pan jednym z najlepszych strzelców "jedenastek" na świecie. Jak pan to robi?
Marcin Robak:
Faktycznie. W Lechu Poznań jeszcze te rzuty karne ćwiczyłem na treningach, a tutaj nie zdarzyło mi się to jeszcze ani razu. Bardziej trenuję tu rzuty wolne. Dlatego cieszę się, że mimo wszystko ciągle trafiam.
ZOBACZ WIDEO Wielki szok na Santiago Bernabeu. Zobacz skrót meczu Real - Betis [ZDJĘCIA ELEVEN]
Gol strzelony w meczu z Lechem Poznań smakuje inaczej? Jest szczególny po wojence z trenerem Bjelicą, po wygwizdaniu przez kibiców Lecha?
Oczywiście, że smakuje inaczej niż w innych meczach. Jeszcze dwa miesiące temu grałem w Lechu Poznań. Dobrze, że potrafiłem zmylić Matusa Putnocky'ego. On dobrze wie, jak ja strzelam rzuty karne. Na treningach rywalizowaliśmy nie raz.
A zauważył pan, że chwilę przed pana "jedenastką" trener Nenad Bjelica zostało odesłany na trybuny?
Widziałem, że na ławce rezerwowych była gorąca atmosfera. Nie wiem jednak, za co został wyrzucony na trybuny. Na mnie to w żaden sposób nie wpłynęło. Skupiałem się na grze i na tym, co mam do wykonania.
Jaki jest teraz wasz cel? Jesteście coraz wyżej w tabeli. To już nie tylko pierwsza ósemka, ale też europejskie puchary?
Przede wszystkim skupiamy się na tym, aby jak najszybciej zapewnić sobie miejsce w grupie mistrzowskiej. Jeśli zrealizujemy ten cel, to będziemy myśleć o kolejnych.
----
Robak w tym sezonie strzelił już 7 goli. W poprzednim wspólnie z Marco Paixao był królem strzelców Lotto Ekstraklasy.