[tag=35930]
Pierre-Emerick Aubameyang[/tag] świetnie rozpoczął nowy sezon. Gaboński napastnik w Bundeslidze strzelił już osiem bramek. Niewiele jednak brakowało, a 28-latek nie grałby już w Borussii Dortmund.
Latem głośno było o jego przenosinach do Chin. Zainteresowanie nim wykazywał klub Tianjin Quanjian. Teraz właściciel tej drużyny publicznie zabrał głos i potwierdził, że transfer był na ostatniej prostej.
- Byłby już u nas, gdyby chińska federacja nie zmieniła przepisów. Rozmawiałem z władzami Borussii i zgodzili się na transfer. Aubameyang też chciał do nas przyjść. Nie udało się i jest mi z tego powodu przykro - mówi Shu Yuhui.
Przepisy, o których mówi szef Tianjin, miały ukrócić wydawanie ogromnych pieniędzy na gwiazdy europejskiego futbolu. Jeżeli chiński klub przykładowo zapłaci za piłkarza 100 mln euro, to musi tyle samo wpłacić na fundusz na rzecz szkolenia chińskiej młodzieży.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Gol Lewandowskiego, fatalny błąd bramkarza i strata punktów Bayernu [ZDJĘCIA ELEVEN]
Yuhui jednak się nie poddaje i zapowiada, że znowu powalczy o gabońskiego snajpera. Zdradził też, ile jest gotów za niego zapłacić.
- Według mnie on jest wart 65-70 mln euro. Jeżeli zmienią się przepisy, to go kupię. Naprawdę lubię tego zawodnika. On może nie tylko pomóc naszemu klubowi, ale także sprawić, że liga chińska stanie się bardziej popularna na arenie międzynarodowej - dodaje szef chińskiego klubu.
Co ciekawe, kilka dni temu w tej samej sprawie wypowiedział się Aubameyang. Gracz BVB stwierdził, że to on zrezygnował z transferu do Chin. Nigdy nie traktował tego kierunku poważnie, bo jego zdaniem w tamtejszej lidze brakuje profesjonalizmu.