- Moja nieobecność na ławce to tak naprawdę problem dla sędziego Szymona Marciniaka. Zapewniam, że Rene Poms ma jeszcze więcej mocy niż Nenad Bjelica - stwierdził Chorwat z uśmiechem.
Kara dla opiekuna Kolejorza to efekt kłótni, w jakie wdał się w trakcie wyjazdowej konfrontacji ze Śląskiem Wrocław (0:2). On sam uważa, że nie powiedział nic, co by uzasadniało tak zdecydowaną reakcję Komisji Ligi, ale utrzymuje, że ta nietypowa sytuacja nie wpłynie na postawę zespołu.
- Rene Poms jest moim asystentem od pięciu lat. Doskonale mnie zna, wie jak reaguję i dlatego sam też będzie to potrafił. Wszystkie warianty związane np. ze zmianami ustalimy przed meczem. Będziemy mieć kilka planów i drużyna nie odczuje, że nie ma mnie na ławce. Przepisy uniemożliwiają mi kontakt z piłkarzami w trakcie gry i trzydzieści minut przed pierwszym gwizdkiem, ale z tego nie wynikną żadne kłopoty - zapewnił Bjelica.
Niedzielne zawody poprowadzi Szymon Marciniak, który sędziował w ubiegłym sezonie pamiętny mecz w Warszawie. Legia wygrała wtedy 2:1 po bramce Kaspra Hamalainena z ewidentnego spalonego. Mimo to Chorwat mówi o arbitrze z Płocka w samych superlatywach. - Uważam, że to jeden z najlepszych sędziów w Europie. Mam do niego pełne zaufanie, a jeśli chodzi o tamto zdarzenie, to pomylił się przy niej asystent. Sam Marciniak natomiast nie miał problemu, by do nas przyjść i powiedzieć "przepraszam" - podkreślił.
Nieobecność Bjelicy na ławce wcale nie musi być złym prognostykiem dla Lecha. Raz już bowiem taka sytuacja miała miejsce i w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu poznaniacy pokonali na wyjeździe Arkę Gdynia 4:1.
ZOBACZ WIDEO Sampdoria ograła Milan, cały mecz Bereszyńskiego. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]