Według niemieckich mediów Franck Ribery był jednym z piłkarzy Bayernu Monachium, którzy mieli największy wpływ na zwolnienie z klubu Carlo Ancelottiego. Francuz nie ukrywał swojej niechęci do szkoleniowca, pokazywał to także podczas meczów, gdy potrafił dać upust złości po wcześniejszym zejściu z murawy.
I choć niewielu kibiców stało po stronie Ancelottiego i nadal uważa, że Włoch sam zapracował na swój los, w obronę postanowił wziąć go Markus Babbel. Były gracz Bayernu (1991-2000) uważa, że Ribery od dawna nie prezentuje takiej dyspozycji, by móc otwarcie krytykować trenera.
- Ribery dał wiele temu klubowi i był czas, gdy był czołowym piłkarzem na swojej pozycji na świecie. Jednak od dwóch lat nie strzelił gola w Lidze Mistrzów, a wciąż uważa się za gracza pokroju Leo Messiego czy Cristiano Ronaldo - powiedział zdecydowanie były reprezentant Niemiec.
- Taki klub jak Bayern powinien reagować na zachowanie Ribery'ego, jak choćby wtedy, gdy rzucił koszulką w kierunku ławki rezerwowych. Brak reakcji prowadzi do sytuacji, że piłkarze czują się najważniejsi - dodał Babbel.
- Wielu graczy żyje przeszłością i wciąż uważa się za najlepszych na świecie. Ligę Mistrzów Bayern wygrał jednak aż cztery lata temu, sytuacja się zmieniła - dodał.
Ribery nie będzie mógł jednak w najbliższym czasie odpowiedzieć na słowa Babbela na boisku. W niedzielnym spotkaniu z Herthą Berlin (2:2) skrzydłowy doznał kontuzji kolana i najprawdopodobniej w tym roku nie pojawi się w składzie Bayernu.
ZOBACZ WIDEO El. MŚ 2018: Wojciech Szczęsny skradł show. Konsekwencje dla Krychowiaka?