Liga ważniejsza niż finał Pucharu UEFA - rozmowa z Mariuszem Lewandowskim, pomocnikiem Szachtara Donieck

- Skupiamy się na lidze. Puchar UEFA jest ważny, ale nie wyobrażam sobie, że nie zajmiemy drugiego miejsca w lidze. To nasz priorytet - zaskakuje Mariusz Lewandowski. Pomocnik Szachtara przyznaje także, że właśnie w Doniecku chciałby skończyć swoją karierę. - Prezesowi i klubowi zawdzięczam wszystko - przekonuje.

W tym artykule dowiesz się o:

Sebastian Staszewski: W Pucharze UEFA idziecie jak burza. Wyeliminowaliście już angielski Tottenham, CKSA Moskwa, i ostatnio Olimpique Marsylia. Półfinał tych rozgrywek to największe osiągniecie w historii klubu!

Mariusz Lewandowski: - Nie zawracajmy sobie tym głowy. Przed nami kolejne mecze. Szczerze? Bardziej skupiamy się na lidze. Jak będziemy koncentrować się całkowicie na grze na dwóch frontach to możemy przegrać i to, i to. No i po sezonie każdy powie: kurde, mogliście mieć tyle a macie mniej. Jak wywalczymy mistrzostwo i grę w Lidze Mistrzów można oddać się Pucharowi UEFA., Ale po kolei. Choć oczywiście gra w Europie to też ważna sprawa.

W półfinale trafiliście na Dynamo Kijów. Cała Ukraina będzie żyła tym pojedynkiem.

- Dodatkowo pokazuje to siłę ligi ukraińskiej. Gdyby w poprzedniej rundzie Metalist nie trafił właśnie na Dynamo, kto wie, może mielibyśmy trzy drużyny w półfinale. W Lidze Mistrzów rządziliby Anglicy a w UEFA Ukraińcy (śmiech). Mecz z Dynamem na pewno będzie bardzo ważny, ale liga to priorytet. Teraz trzeba postawić kropkę nad "i". Nie wyobrażamy sobie, żeby nowy sezon zacząć w Pucharze UEFA a nie w Lidze Mistrzów.

Cieszysz się z takiego losowania?

- Średnio. Wolałbym trafić na Dynamo w finale. Wcześniej Dynamo pokonało PSG a my Marsylię, czyli dwa kluby walczące o mistrzostwo Francji! Widać jak Wyższa Liga poczyniła postępy, prawda? Dlatego i my i piłkarze z Kijowa zasłużyliśmy na finał.

Puchar UEFA staje się pomału domeną zespołów ze Wschodu. Rok temu w tych rozgrywkach triumfował Zenit St. Petersburg a wcześniej CSKA Moskwa. Teraz w finale zagra drużyna z Ukrainy.

- Daj Bóg zdrowie i daj Bóg szczęście ażeby to Szachtar grał w tym finale. A progres Wschodu opiera się głównie na olbrzymich pieniądzach, które pompowane są w kluby. Ale to dobrze, bo wreszcie jest jakieś zróżnicowanie. Już nie tylko zachodnie zespoły rozdzielają między sobą puchary.

No właśnie. Rinat Achmetow w Szachtar wkłada grube miliony a w Lidze Mistrzów odpadacie już w fazie grupowej. Chyba czas to zmienić.

- Dokładnie. Kasa jest wielka, więc i oczekiwania są wielkie. Puchar UEFA jest OK., ale w nowym sezonie chcemy pokazać w Lidze Mistrzów nasz potencjał. To jasno postawiony cel.

Wiecie jakie dostaniecie premie za wygraną w Pucharze UEFA?

- Prezes nam mówi: wygrajcie a ja was na pewno nie skrzywdzę. I to jest prawda. To bardzo majętny człowiek, który umie docenić sukces swoich piłkarzy.

Dobre mecze w Pucharze UEFA to świetna okazja do promocji. Może po tym sezonie wreszcie znajdzie się mocny klub, który zdecyduje się wykupić cię z Doniecka.

- Bez ciśnienia. Nie muszę nigdzie odchodzić. Jeszcze się taki klub nie znalazł. Ale jak ktoś mocny się zgłosi na pewno porozmawiamy. Chciałbym w Doniecku skończyć karierę, bo Achmetow dał mi wszystko. Jemu i temu klubowi zawdzięczam naprawdę wiele.

W niedzielę w derbach Doniecka Szachtar zmierzy się z Metalurgiem. Pewnie będzie gorąco jak przed rokiem, kiedy sędzia pokazał aż dziesięć żółtych kartek. Twój zespół będzie grał z dodatkową presją, bo swój mecz wygrał Metalist Charków, który ma nad wami dwa punkty przewagi. Oj będzie się działo…

- Będzie, będzie. Coś czuję, że łokcie pójdą w ruch. Teraz każdy kolejny mecz dla nas jest tak ważny jak pojedynki w Lidze Mistrzów. Koncentracja jest na najwyższym poziomie. Gramy o Ligę Mistrzów i nie możemy odpuścić Metalistowi. Na początku straciliśmy sporo punktów i teraz nie ma miejsca na błędy.

Wiesz już, czy Lucescu postawi na ciebie czy na Hubschmana?

- Ciężko cokolwiek powiedzieć. Mamy aż pięciu piłkarzy, którzy mogą zagrać na defensywnym pomocniku. Głównie gramy ja i Tomas, ale są też Duljaj, Gaj i Fernandinho. Może trener powie coś po śniadaniu.

Nie denerwują was rotacje w składzie Szachtara? Dziś wychodzisz w pierwszej jedenastce a jutro całe spotkanie oglądasz z trybun. I tak cały sezon.

- Tak właśnie jest. Skład nie powtórzył się od początku roku. Trener bez przerwy nami sortuje. No i on dostosowuje się do rywala, więc taktyka na każde spotkanie jest inna. Jesteśmy wiceliderem, więc zdaje to w pewnym sensie egzamin.

Ale po pewnym czasie ta niepewność staje się chyba męcząca.

- Ja nie narzekam. Znam Lucescu i wiem jak on podchodzi do meczów. Nie ma nerwów. Najważniejsze są wyniki.

Wyniki nie są najgorsze, ale sezon możecie uznać za stracony. Dynamo jest już pewne mistrzostwa a wy ciągle drżycie o drugie miejsce. Nie tego kibice oczekują od drużyny pokroju Szachtara.

- Na początku sezonu dużo remisów, porażek 0:1 i zrobił się problem. Później goniliśmy ile sił w nogach, ale niestety się nie udało. Trzeba się z tym pogodzić i skupić się na walce o wicemistrzostwo.

Kolegujesz się z Czechem Tomasem Hubschmanem. Rozmawiałeś z nim na temat problemów jego reprezentacji?

- Wiele razy. Z Tomkiem trzymamy się bardzo dobrze. Na zgrupowaniach mieszkamy w jednym pokoju. Gadamy i o kadrze i o meczach. W Czechach grać nie będzie aż sześciu czołowych piłkarzy i Tomek pewnie dostanie powołanie. Śmiejemy się trochę z tego, że zagra w kadrze dopiero jak inni zostali zawieszeni. Ale to fajny chłopak i mam nadzieję, że zagram przeciwko niemu w Pradze.

Wierzy jeszcze w szanse reprezentacji Czech w tych eliminacjach?

- Na pewno. My też zawsze wierzymy do końca.

Komentarze (0)