Dariusz Tuzimek: Lewandowski wyznacza standardy w polskiej piłce (felieton)
Jeden z piękniejszych obrazków z boiska, po meczu z Czarnogórą. Do Roberta Lewandowskiego podchodzi Adam Nawałka i radośnie poklepuje go po plecach, gratulując dobrego występu. Ale z kapitana jeszcze nie zeszło napięcie.
To, że "Lewy" był - po meczu dającym awans! - wściekły na kolegów, jest bardzo optymistyczne. Ten facet jest wciąż nienasycony, chce więcej i więcej. Każdego dnia chce być lepszy. I tego będzie wymagał także od swoich partnerów. A przecież oni są w niego zapatrzeni, on imponuje im naprawdę. Trenera kadry można nie posłuchać, ale już Roberta się nie da. Na jego gniew nikt nie chce się narazić. Dlatego Nawałka z Lewandowskim razem ciągną ten wózek.
Dziś Robert dźwiga na własnych barkach cały polski futbol. Jego skuteczność i dobra gra przykrywają inne problemy polskiej piłki (brak zdolnej młodzieży na zapleczu kadry, kłopoty z kibolami). Robert ciągnie całe to "przedsiębiorstwo" w górę. Boom na "Orlikach", wysyp szkółek piłkarskich, pełne stadiony to efekt mody na reprezentację, czyli na… Roberta.ZOBACZ WIDEO Dariusz Tuzimek: Jestem szalony, rozmawiajmy o medalu
Dlatego dziś Kamil Grosicki potrafi powiedzieć wprost, że awans to dopiero pierwszy krok. I słusznie. Po co się oszukiwać. Nie chodzi o dmuchanie balonika nadmiernych oczekiwań, ale też nie ma co udawać, że mając najzdolniejszą generację piłkarzy od 40 lat (od mundialu w Argentynie) będziemy zadowoleni jak w Rosji zaledwie wyjdą z grupy. To by było obrażanie ich talentów i potencjału Adama Nawałki.
Przecież naszą drużynę prowadzi jeden z trzech-czterech najlepszych piłkarzy świata, czyli Robert Lewandowski. Co najmniej dwóch innych piłkarzy jest klasy światowej: Wojciech Szczęsny i Łukasz Piszczek. Jest też "brylant przyszłości" Piotr Zieliński, którego Nawałka buduje każdym kolejnym meczem. Bo wie, że jak chłopak odpali naprawdę, to może być zawodnikiem, o którego będą się biły najlepsze kluby w Europie. Kiedy odpali? Jak poukłada sobie wszystko w głowie, jak sam uwierzy w siebie do końca, jak zyska pewność, że to właśnie on jest tym reżyserem gry reprezentacji Polski. Trochę to jeszcze potrwa, ale na niego warto czekać.
Piątym - do tej wspomnianej wyżej czwórki asów - jest Kuba Błaszczykowski. Po konflikcie o opaskę kapitana z "Lewym" i po gorzkich słowach pod adresem Nawałki (opublikowanych na łamach autobiografii) rany chyba się już zabliźniły. Kuba okrzepł, ustabilizował formę i - choć w klubowym futbolu świata już nie podbije - dla reprezentacji jest bardzo cenny. Widać po nim piłkarskie szlachectwo. Może mieć mniej sił, może być ciut wolniejszy niż dawniej, ale zawsze wie co robi. Na mundialu jego doświadczenie będzie bezcenne.
Do tej piątki dokładamy jeszcze nieobliczalnego Kamila Grosickiego, przesolidnego - gdy jest w formie - Grzegorza Krychowiaka i całą grupę piłkarskich rzemieślników, których rzemiosło jest na wysokim poziomie. Wielu z nich jest w stanie wskoczyć na ten "international level" w bardzo niedługim czasie: Bartosz Bereszyński, Maciek Rybus, Maciej Makuszewski czy Rafał Wolski. Nie należy też zapominać o Arku Miliku, na którego wszyscy czekamy.
Dlatego celem reprezentacji Polski na mundial w Rosji jest medal. Mieliśmy przecież dwa udane cykle eliminacji, niezły turniej na Euro 2016, Polska jest szósta w rankingu FIFA, a losowani na mundial będziemy z pierwszego koszyka. To nie przypadek. My jesteśmy już zbyt duzi żeby się chować i udawać, że nas nie ma. Polska jest w gronie - jakkolwiek by to nie brzmiało - kilku faworytów mistrzostw świata. No sami tego chcieliśmy. Nie ma sensu udawać, że tak nie jest i przebierać się za Czerwonego Kapturka. Trzeba tylko spróbować sprostać roli faworyta.
Dariusz Tuzimek, Futbolfejs.pl