W 65. minucie piątkowej rywalizacji pochodzący z Zimbabwe napastnik urwał się obrońcom niebiesko-czerwonych i wychodził na sam na sam z bramkarzem Piasta. - Chinyama biegł na piłkę, ja próbowałem interweniować. Udało mu się jeszcze dzióbnąć futbolówkę. W tej sytuacji nie chciałem go faulować, bo to było w polu karnym. Wybiegł, uderzył z ostrego kąta i jakoś udało mu się trafić do bramki - opisał całą sytuację Grzegorz Kasprzik.
Golkiper Piastunek zaryzykował i wyszedł z bramki, by przeszkodzić napastnikowi Legii. Niektórzy uważają, że w tej sytuacji zachował się nie do końca tak, jak powinien. - Pewnie, gdybym nie wyszedł, Chinyama poszedłby sam na sam i mogłoby się to też zakończyć bramką - wyjaśniał Kapel. - Ja podjąłem ryzyko, ale nie wyszło. Niektórzy powiedzą, że to była zła decyzja; inni, że dobra. To już zależy od indywidualnej oceny - powiedział bramkarz.
W zespole nie mają jednak pretensji do Kasprzika. Za straconą bramkę odpowiada cała drużyna, bo piłka nożna to gra zespołowa. - Nie obwiniałbym Grześka za tą bramkę, nie szukajmy indywidualnych błędów. Musimy patrzeć ogólnie, na postawę całej drużyny. Gramy w jedenastu i każdy jest odpowiedzialny za swoją robotę. Grzesiek bronił już wiele meczów na wysokim poziomie - podkreślił lewy pomocnik beniaminka Daniel Chylaszek.
Piast po serii czterech kolejnych meczów bez porażki przegrał drugie spotkanie z rzędu. Podopieczni Dariusza Fornalaka mają na swoim koncie 25 punktów.