[b]
Leszek Orłowski[/b]
W pierwszych sześciu meczach ligowych sezonu 2017-18 trafił pięciokrotnie. Z wybitnych środkowych ataku, występujących w tym klubie w ostatnich latach, tylko David Villa był lepszy, w rozgrywkach 2008-09 oraz 2010-11 strzelając po sześć goli w sześciu kolejkach.
Zdruzgotany
W styczniu 2017 roku Simone Zaza przybywał do Valencii, mając pogruchotaną psychikę. Kilka miesięcy wcześniej z wielkimi nadziejami wyjeżdżał do ukochanej Premier League. Zrozumiał, że w Juventusie, do którego trafił z Sassuolo, przegrał rywalizację z lepszymi od siebie: Mario Mandżukiciem, Gonzalo Higuainem i Paulo Dybalą. Sądził jednak, że w West Ham United stanie się gwiazdą, bo zawodników takiego pokroju jak wymienieni tam nie spotka.
Tymczasem odbił się od Anglii jak od ściany. Slaven Bilić nie zamierzał nawet szukać z nim wspólnego języka, docierać do niego. Kazał mu grać, a jak nie szło, sadzał na ławce. Masywni obrońcy przewracali go na ziemię, gdy zaczynał rajd, a sędziowie nie gwizdali faulu. W dodatku ciągle padało...
Gdy więc przyszła propozycja z Valencii, skulił uszy i chętnie z niej skorzystał. Wprawdzie rodak Cesare Prandelli szybko odszedł ze stanowiska, ale zastępujący go Salvador Gonzalez Voro dostrzegł w zawodniku cechy, jakich poszukiwał u piłkarzy: waleczność, determinację, brak kompleksów. Mimo iż Włoch długo nie potrafił wkomponować się w zespół, przeforsował wykupienie go z WHU, wykorzystując udany mecz zawodnika z Granadą, w którym strzelił dwa gole. W kwietniu Zaza został własnością Valencii. Sezon zakończył z dorobkiem sześciu goli w dwudziestu meczach.
Urodzony w Policoro 26-latek jest typem człowieka, który musi czuć się dobrze w jakimś miejscu i otoczeniu, by sprawdzać się na boisku. Jeśli wie, że jest obdarzany zaufaniem, gra dobrze. Jeśli widzi, że trener czy szef klubu traktuje go z rezerwą, zacina się i nie strzela goli. Ponieważ nowy opiekun Valencii, Marcelino, także od razu postanowił na niego postawić, eksplozja formy Simone jest rzeczą zrozumiałą.
ZOBACZ WIDEO Droga do sławy. Robert Lewandowski obronił pracę licencjacką
Sprzyja mu także sposób gry Valencii, w którym środkowy ataku dostaje dużo płaskich podań w pole karne ze skrzydeł. To woda na młyn dla nie tylko wysokiego, ale i bardzo szybko startującego do piłki oraz zwrotnego Włocha. Cztery z pięciu pierwszych w obecnej kampanii trafień zaliczył po uderzeniach bez przyjęcia. W podawaniu Zazie tak jak on lubi wyspecjalizował się zwłaszcza przesunięty ze środka pola na prawe skrzydło Carles Soler. Świetnie współpracują z nim także Goncalo Guedes oraz Rodrigo.
- Chciałbym strzelić dwadzieścia goli w sezonie. Gdybym mógł liczyć na pełną pomoc kolegów, może udałoby się uzyskać i dwadzieścia pięć - mówił przed startem rozgrywek, co wzbudzało raczej śmiech. Dziś już z planów ambitnego Włocha nikt się nie śmieje; zespół istotnie mu pomaga, on sam ma dobrze wyregulowany celownik i nakreślone przed sezonem zadanie nie wydaje się niewykonalne.
Kłopotliwa narzeczona
Dobra forma Zazy i kolegów (Soler znajduje się na czele listy najlepszych asystentów La Liga, Rodrigo strzelał ostatnio po golu w każdym meczu) pozwala mieć nadzieję na lepsze czasy dla tego zasłużonego klubu. Dwie ostatnie kampanie były całkiem nieudane, zespół kończył w drugiej połowie tabeli i nie kwalifikował się do pucharów. Teraz, z rozsądnym i solidnym Marcelino na ławce, ma być inaczej. Gra zespołu się zazębia, a wszyscy jego członkowie podkreślają świetną atmosferę w szatni.
Jeśli ktoś może ją popsuć, to... partnerka Zazy. Nazywa się Chiara Biasi i jest projektantką, modelką, blogerką. Ma więcej obserwujących na portalach społecznościowych niż Simone. Para publikowała w Internecie śmiałe zdjęcia w intymnych pozach. Niestety, pani Chiara chce mieszać się także w sprawy klubu. Gdy Marcelino w meczu z Levante z powodów taktycznych, jak to tłumaczył, posadził Zazę na ławce, jego kobieta natychmiast odezwała się, publikując dwuznacznego posta, który można było interpretować jako krytykę decyzji trenera.
"Jeśli chcesz mieć ludzi z charakterem, musisz umieć nimi zarządzać, albo pogodzić się z tym, że nie umiesz. Musisz pamiętać, że oni zawsze mają jaja. Nie wkładaj kogoś takiego do szuflady. Rozwiąż sytuację. Lub sprawdź w załączonej instrukcji obsługi" - brzmiał tekst.
Kibice od razu uznali, że jest to komentarz do decyzji trenera. Dziennikarze rzucili się na panią Chiarę, krytykując jej postępek. Tymczasem narzeczona piłkarza oświadczyła, że nie jest adwokatem Simone i jej wpis nie dotyczył jego. Sprawy się już nie wyjaśni, ale Marcelino z pewnością nie był z całego zamieszania zadowolony, bo to trener uwielbiający pracować w ciszy i spokoju. Ten kryzys udało się zażegnać, syn trenera, Sergio, znajdujący się w sztabie zespołu, opublikował swoje zdjęcie z Zazą i podpisał je: "jedziemy dalej", piłkarz w kolejnym meczu strzelił hat-tricka. Jeśli jednak taka sytuacja się jeszcze kiedyś powtórzy, może wywołać większe
konsekwencje.
Włoskie media zachwycają się Zazą. "La Gazetta dello Sport" napisała, że już jest najlepszym z Włochów, jacy kiedykolwiek grali w Valencii. Pozostali to: Marco di Vaio, Bernardo Corradi, Cristiano Lucarelli, Stefano Fiore, Emiliano Moretti, Amedeo Carboni. To opinia na wyrost, bo ten ostatni zrobił dla niej więcej, a i Di Vaio w kampanii 2004-05 strzelił piętnaście goli. Celem akcji promocyjnej jest doprowadzenie do powrotu Simone do reprezentacji. Wypadł z niej wkrótce po ostatnich finałach mistrzostw Europy. W meczu 1/4 finału z Niemcami w Bordeaux, Zaza zmarnował karnego w ich dodatkowej serii. Ma więc dług do wyrównania.
Nazywany w Hiszpanii małym Diego Costą Zaza jest w optymalnym wieku dla piłkarza, znalazł się w idealnym dla siebie miejscu. Wydaje się, że na jego związku z Valencią może skorzystać i klub, i on, i reprezentacja Italii przy okazji.