Ashley Williams tłumaczy się z bójki. "Takie rzeczy się zdarzają"

PAP/EPA / EPA/FILIP SINGER / Na zdjęciu: Ashley Williams
PAP/EPA / EPA/FILIP SINGER / Na zdjęciu: Ashley Williams

W drugiej połowie meczu Everton - Olympique Lyon (1:2) doszło do wielkiej awantury pomiędzy piłkarzami obu drużyn. Kapitan gospodarzy, Ashley Williams, był najagresywniejszy, ale nie uważa, że powinien przeprosić za swoje zachowanie.

Iskrą, która doprowadziła do wybuchu awantury, był faul Ashleya Williamsa na bramkarzu Olympique Lyon Anthonym Lopesie. W obronie kolegi do kapitana Evertonu ruszyli zawodnicy francuskiej drużyny, a po chwili rozróba przeniosła się pod bandy reklamowe.

Na telewizyjnych powtórkach widać, że Williams był głównym antybohaterem zajścia za bramką gości. Doszło do rękoczynów, a do przepychanek włączył się nawet siedzący obok jeden z kibiców, który trzymał na rękach syna. Williams dostał tylko żółtą kartkę, ale brytyjskie media twierdzą, że UEFA zdyskwalifikuje Walijczyka za niesportowe zachowanie.

Sam Williams nie uważa jednak, że zrobił coś niewłaściwego, a takie sceny są częścią piłki nożnej. - Chcieliśmy wygrać, oni również. Takie rzeczy się zdarzają, to jest futbol - powiedział 33-letni obrońca. - Emocje były duże. Wtedy może dojść do takich sytuacji. Chcieliśmy pokazać przed sobą oraz kibicom, jak bardzo nam zależy na zwycięstwie - dodał.

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie wykluczam wypożyczenia z Napoli

Źródło artykułu: