[tag=5344]
Podolski[/tag] był wtedy nastolatkiem, a pan Waldemar opowiadał synowi o wielkim Górniku. - Mówiłem Łukaszowi o meczach Zygfryda Szołtysika z Legią, o świetnych występach Włodzimierza Lubańskiego, Ernesta Pohla, czy takich zawodnikach jak Stanisław Oślizło, Jerzy Gorgoń czy Hubert Kostka. To były piękne czasy, wielka drużyna, zdobywająca mistrzostwa. Syn przejął ode mnie sympatię do Górnika i do dziś śledzimy, co się w nim dzieje - mówi nam Waldemar Podolski.
Łukasz, który gra obecnie w japońskim Vissel Kobe niekiedy zaskakuje ojca. - Niedawno rozmawialiśmy ze sobą telefonicznie. Podaję mu wynik spotkania, a syn: "wiem wiem, sprawdzałem" - opowiada Podolski senior.
Były reprezentant Niemiec od kilku lat wraca do tematu swojej gry w Zabrzu. Nieraz deklarował taką chęć publicznie, przed kilkoma laty w rozmowie z oficjalną stroną niemieckiej federacji stwierdził nawet, że "chciałby zakończyć karierę w ukochanym Górniku".
Kilka dni temu znowu to zrobił. Na łamach "Super Expressu" przypomniał obietnicę złożoną byłemu działaczowi klubu, śp. Krzysztofowi Majowi. - Obiecałem mu kiedyś, że zagram w Górniku. Chcę dotrzymać słowa i jeśli ode mnie będzie to zależało, to tak się stanie - potwierdził.
ZOBACZ WIDEO: Neymar wyrzucony z boiska, PSG straciło punkty! Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]
Polska zawsze była dla niego wyjątkowym miejscem. Piłkarz urodził się w Gliwicach, ale gdy miał dwa lata jego rodzice zdecydowali się wyemigrować do Niemiec. Nie stracił jednak kontaktu z rodziną, która mieszka na Śląsku. Odwiedzał babcię, wujka (zmarł w lipcu br.), w Kamionnej nieopodal Warszawy wziął ślub. W stolicy otworzył ośrodek pomocy dla dzieci "Arka", przeznaczył też swój sprzęt na licytację dla rodzin zmarłych górników. Po meczu z Polską na Euro 2008 w koszulce Mariusza Lewandowskiego pocieszał na trybunach swojego kuzyna. Ten płakał, bo Biało-Czerwoni przegrali 0:2, do czego przyczynił się "Poldi" strzelając dwa gole.
Po polsku myśli, komunikuje się z rodziną i nawet nieudane akcje na boisku "komentuje" w naszym języku.
Trzy lata temu był na meczu Górnika z Cracovią.
- Przyjechał do babci do Sośnicy (osiedle w Gliwicach - przyp. red.) i chciał zobaczyć nowo budowany stadion. Mówił wtedy: kiedyś będzie to dobrze wyglądało. Często opowiadam mu, że atmosfera na trybunach jest świetna. Łukasz trzyma za chłopaków kciuki - kontynuuje pan Waldemar.
Dziecko Kolonii
Decyzji, czy syn chce w Zabrzu zagrać, nie poznaliśmy. - Powiem tak: gdyby mi pan powiedział kilka miesięcy wcześniej, że Łukasz wyjedzie do Japonii, to bym w życiu w to nie uwierzył - komentuje ojciec piłkarza. - Trudno mi powiedzieć, co Łukasz postanowi. A może zostanie w Japonii? Naprawdę nie wiem - dodaje.
Prezes Górnika otwarcie przyznaje nam, że klubowe drzwi są dla piłkarza otwarte. - Żadnych konkretnych działań z Łukaszem jeszcze nie podjęliśmy. Myślę, że jest za wcześnie, żeby mówić o jego transferze do Zabrza, ale jesteśmy otwarci na takie rozwiązanie. Cieszymy się, że Łukasz deklaruje chęć gry w Górniku i z przyjemnością rozpoczniemy rozmowy - odpowiada Bartosz Sarnowski.
Nie jest jednak powiedziane, że faktycznie się tak stanie. Łukasz mówi wprost, że jest to bardzo prawdopodobne. Jego ojciec powstrzymuje się od komentarza i jest nieco zaskoczony publicznymi deklaracjami syna. Odważniejszy w wypowiedziach jest natomiast Janusz Bodzioch, który grał z Waldemarem Podolskim w Górniku Knurów i dalej utrzymuje z nim przyjacielskie relacje. Często też uczestniczy we wspólnych spotkaniach z Łukaszem. - Po mistrzostwach świata w Brazylii w 2014 roku miałem na szyi jego złoty medal, podczas grilla w Gliwicach - uśmiecha się.
Bodzioch zwraca uwagę na popularność Podolskiego w Kolonii i miłości do FC Koeln. W tym klubie Łukasz się wychował, wypromował, a gdy nie szło mu w Bayernie Monachium to wrócił, odbudował formę i odszedł do Arsenalu.
- Z tego co widzę i znam obu panów, to Łukasz jest bardzo mocno związany z tym miejscem. Ja lubię mówić, że jest "kochanym dzieckiem Kolonii". Byłem na otwarciu jego lodziarni w mieście. Przez cały dzień przewinęło się tam kilkanaście tysięcy klientów. To jego fani. W Kolonii ma też swoje interesy, szkółkę piłkarską, a w Bergheim, ok. 30 kilometrów dalej, wybudował boisko. Nie wiem, czy Zabrze okaże się faktycznie ostatnim przystankiem - zastanawia się.
Górnik się podoba
Pan Waldemar uważa, że FC Koeln za kilka sezonów może być już zbyt mocnym klubem dla Łukasza. Obecnie to zespół występujący w Bundeslidze (po dziewięciu kolejkach zajmuje ostatnie miejsce w tabeli). - Syn ma swoje lata, nie wiadomo jak to później będzie ze zdrowiem - głośno myśli.
Z kolei gra Górnika przypomina mu stare czasy. W połowie września przyjechał z Niemiec do Zabrza na spotkanie ze Śląskiem Wrocław (2:2). - Oglądam nie tylko mecze Górnika, ale i całą ligę. Zespół z Zabrza gra atrakcyjną piłkę, z polotem, nawet w przegranych meczach. I jest wielu młodych chłopaków. Podoba mi się to - opowiada.
W temacie ekstraklasy pozostaje sceptyczny. Jego zdaniem w Polsce poziom dalej pozostawia wiele do życzenia. - Czy się podnosi? Ech... - zawiesza głos. - Chyba nie - wzdycha. - Zawodnicy grają, na ile umieją. Na niektóre mecze da się patrzeć bez przysypiania w fotelu, ale rzadko. To poziom 2. Bundesligi - dodaje.
Nie chce też namawiać syna, by kończył karierę w miejscu, które darzy sentymentem. - Nie przywiązuje do tego wagi. To jego wybór - kończy.