W sobotę odbyły się cztery pojedynki. Najwcześniej na zieloną murawę wybiegli piłkarze w Zabierzowie i Bielsku. Kmita pokonał Stal ze Stalowej Woli 2:0. Spotkanie przez pierwszą godzinę przebiegało pod dyktando drużyny z Podkarpacia. - W pierwszej połowie było nam ciężko przedostać się w pole karne gości - stwierdził po meczu szkoleniowiec Kmity, Robert Moskal. Gospodarze wykorzystali jednak błędy w obronie Stali i zdobyli gola, który ustawił mecz. - Wiadomo, że na wyjeździe, jak się nie zdobędzie gola, to zawsze może się przytrafić jakaś gafa i można stracić bramkę - powiedział z kolei trener Stali, Władysław Łach. W drugim meczu rozegranym o 14.00 Podbeskidzie pokonało Tura Turek również 2:0. Pokerowym zagraniem popisał się trener Górali Marcin Brosz, który wprowadził na boisko Martina Matusa, a ten odwdzięczył się trenerowi dwoma golami. O 16.15 na boisku w Opolu wybiegły jedenastki Odry i Polonii Warszawa. Opolanie po raz kolejny pokazali, że będą groźni. Tym razem urwali punkty faworyzowanej Polonii. Remis w 88. minucie zapewnił Odrze Pape Samba Ba. Ostatnie sobotnie spotkanie było hitem 21. kolejki drugiej ligi. Na boisku w Gdańsku naprzeciw siebie stanęły jedenastki Lechii i Wisły Płock. Lepsi okazali się gdańszczanie, którzy po bramce Piotra Cetnarowicza wygrali 1:0.
W niedzielę rozegrano kolejnych pięć spotkań. O 11.15 na murawę w Łowiczu wybiegły drużyny Pelikana i Arki Gdynia. Wszyscy zastanawiali się, czy Pelikana stać jeszcze na walkę o utrzymanie, czy remis w Stalowej Woli w poprzedniej kolejce był dziełem przypadku. Arka w poprzednim meczu wymęczyła zwycięstwo z Podbeskidziem strzelając decydujące bramki w doliczonym czasie gry. Po spotkaniu w Łowiczu nie wiadomo teraz, co sądzić o formie Arki i Pelikana. Mecz zakończył się niespodziewanym remisem. W samo południe rozpoczęły się trzy kolejne spotkania. W Lublinie Motor rozgromił GKS Jastrzębie 4:0. Ten mecz wzbudził wiele emocji na trybunach, ponieważ kibice gości stawili się w około 500. osobowym składzie. W Pruszkowie Znicz pokonał ŁKS Łomża 3:1 i wydaje się, że gracze z Łomży będą obok Pelikana faworytem do spadku w pierwszej kolejności. Trzeci mecz rozegrano w Poznaniu, gdzie miejscowa Warta podejmowała lidera, Piast Gliwice. Gracze z Gliwic przez 90 minut męczyli się z piłkarzami z Wielkopolski. Dopiero w końcówce nowy nabytek Piasta, Piotr Petasz zapewnił gościom trzy punkty. Tym samym Piast zachował pozycję lidera i ma już pięć punktów przewagi nad drugą Arką Gdynia.
Ostanie spotkanie w niedzielę, było prawdziwą ucztą dla kibiców. Do Katowic przyjechał Śląsk Wrocław wsparty blisko tysięczną grupą fanów. Po ostatniej wpadce z Kmitą, wrocławianie liczyli na rehabilitację. Rzeczywistość okazała się inna. Katowiczanie na własnym stadionie są niezwykle groźni. Przekonał się o tym również i Śląsk, który uległ Gieksie 2:0. To druga z rzędu porażka podopiecznych Ryszarda Tarasiewicz. Czy to oznacza kryzys? Czy może jest tego jakiś inny powód?
Wyniki w 21. kolejce pokazały, że walka o awans, jak i utrzymanie będzie trwała do ostatniej kolejki. Od stawki odskakuje Piast Gliwice. Jednak różnica między drugą Arką, a siódmą Wisłą Płock wynosi tylko sześć oczek. Śląsk powoli traci zdobytą jesienią przewagę. Na razie wypadł poza czołową trójkę, lecz to dopiero początek. Na dole natomiast można uznać, że dwa miejsca spadkowe przypadną ŁKS-owi Łomża i Pelikanowi Łowicz. O dwa kolejne miejsca będzie toczyć się walka do końca. Kmita odrabia straty z jesieni i do bezpiecznej Stali Stalowa Wola traci już tylko siedem punktów.
Komplet wyników 21. kolejki:
Kmita Zabierzów - Stal Stalowa Wola 2:0
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Tur Turek 2:0
Odra Opole - Polonia Warszawa 1:1
Lechia Gdańsk - Wisła Płock 1:0
Pelikan Łowicz - Arka Gdynia 0:0
Motor Lublin - GKS Jastrzębie 4:0
Znicz Pruszków - ŁKS Łomża 3:1
Warta Poznań - Piast Gliwice 0:1
GKS Katowice - Śląsk Wrocław 2:0
