Doświadczony zawodnik gliwickiej jedenastki w meczu 23. kolejki z Lechem Poznań, próbując utrzymać piłkę w boisku, zahaczył o znajdujący się w pobliżu murawy gumolit. Upadł tak niefortunnie, że nie był w stanie kontynuować gry. Natychmiast przewieziono go do szpitala, gdzie zrobiono mu prześwietlenie. Wyniki nie były pomyślne dla Bojara. Okazało się, że noga jest złamana, a konkretnie kość strzałkowa.
W piątek 17. kwietnia zawodnik pojechał do szpitala w Piekarach, w którym za kilka dni miał przejść zabieg. Przeprowadzone tam badania wykazały, że Marcin Bojarski ma nie tylko złamaną kość, ale i uszkodzony staw skokowy. Czekała go zatem bardziej skomplikowana operacja.
W poniedziałek 20. kwietnia w godzinach porannych przeprowadzono wcześniej zaplanowany zabieg. - Operacja trwała 2 godziny. Złamana była nie tylko kość strzałkowa, ale i rozwalony staw skokowy. Lekarze zrobili mi to i zobaczymy, jak to dalej będzie - powiedział zawodnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - Teraz czekam aż rany się wygoją - dodał.
Przed piłkarzem dłuższa przerwa w grze. -Po sześciu tygodniach, czyli jakoś na początku czerwca będę mógł wejść w rehabilitację - wyjaśnił zawodnik.
Bojarski w tym sezonie już nie zagra. Walczący o pozostanie w ekstraklasie Piast będzie musiał sobie poradzić bez doświadczonego pomocnika.