W 2014 roku Lionel Messi zmarnował największą szansę na zdobycie Pucharu Świata. W finale mundialu Argentyna przegrała z Niemcami 0:1 po gol Mario Goetze w dogrywce. Gwiazdor Barcelony był rozczarowany, bo wielu krytyków mu zarzuca, że nie dorówna Diego Maradonie, dopóki nie wygra mistrzostw świata.
To właśnie po turnieju w Brazylii na łamach argentyńskiej gazety "La Razon" pojawił się mocny artykuł Alfonso Ussiego. Dziennikarz zakpił, że w finale Messi nosił na głowie tupecik. Opinię publiczną najbardziej zszokowały oskarżenia, że jeden z najlepszych piłkarzy na świecie rzekomo grał pod wpływem środka dopingowego o nazwie nandrolon.
Messi nie zamierzał tego tak zostawić. Argentyńczyk pozwał gazetę i dziennikarza o zniesławienie. Sprawa zakończyła się dopiero teraz, a więc po ponad trzech latach. Sąd przyznał piłkarzowi Barcy rację, że dziennikarz posunął się za daleko w swoim artykule.
Ussia został ukarany grzywną w wysokości 63 tys. euro. Messi jednak nie chce tych pieniędzy. Od razu zaznaczył, że mają one zostać przekazane na rzecz tzw. "Lekarzy bez Granic", którzy ratują ludzkie życie w miejscach, gdzie toczą się konflikty zbrojne.
ZOBACZ WIDEO: Idealne podanie Martineza, "Lewy" dopełnił dzieła. Skrót meczu Bayernu z RB Lipsk [ZDJĘCIA ELEVEN]
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)
Gdyby było więcej podobnych procesów (nie tylko w świecie sportu) może dziennikarze bardziej rzetelnie podchodziliby do swojej pracy i zawodu, nie rzucając oskarżeń na prawo Czytaj całość