Całe szczęście, że kibice decydujący się na oglądanie meczów derbowych nie oczekują pięknych piłkarskich zagrań oraz popisów technicznych. Spotkanie w Gdyni było takie, jakie miało być. Już w 2. minucie doszło do pierwszego starcia między piłkarzami i później oglądaliśmy wielką walkę, co z pewnością wpłynęło na sędziego, który w 18. minucie po ostrym zagraniu piłkarza gości w polu karnym nawet nie skorzystał z wideoweryfikacji.
Zawodnikom obu zespołów nie można było odmówić chęci walki i zaangażowania, jednak nie szły za tym bramkowe okazje. To starcie piłkarskich zapaśników miało kilka przerw na futbol, jednak w I połowie bardziej pracowano na kartki, nie na bramki i tylko niewytłumaczalny zbieg okoliczności sprawił, że po przerwie oglądaliśmy 22 zawodników.
Arka swoje szanse głównie upatrywała w rzutach rożnych, których w I połowie było aż 17, a gdynianie mieli aż dziewięć okazji, których bardzo nieporadnie nie wykorzystała. Arka kilka razy straszyła Dusana Kuciaka, który jednak nie miał tak naprawdę szans na pokazanie swoich umiejętności. Lechia stworzyła dwie groźne sytuacje. Na początku spotkania Paweł Stolarski idealnie obsłużył Milosa Krasicia, który nie skorzystał z okazji i strzelił niecelnie. Później z metra do bramki Pavelsa Steinborsa nie wycelował Błażej Augustyn i do przerwy nie oglądaliśmy goli.
Przerw spowodowanych faulami w meczu było tak wiele, że w 57. minucie arbitrowi skończył się spray i musiał sięgnąć po kolejną piankę od sędziego technicznego. Była to bodaj najciekawsza sytuacja w pierwszym kwadransie po przerwie.
Pierwszą dogodną sytuację do strzelenia gola miał w 62. minucie Rafał Wolski, którego doskonały strzał z wolnego sparował Steinbors. Chwilę później po ciekawej akcji z ostrego kąta nie trafił Grzegorz Piesio. W 68. minucie piłka w końcu trafiła do bramki. Po rzucie wolnym wykonywanym przez niezwykle aktywnego Wolskiego piłkę skierował do siatki Marco Paixao. Najlepszy strzelec Lechii był jednak na minimalnym spalonym i po sprawdzeniu systemu VAR, Daniel Stefański nie uznał gola.
Do samego końca trwała walka o trzy punkty. Więcej argumentów mieli przy tym gdańszczanie, którzy mieli kilka okazji do strzelenia gola. Najważniejszą wykorzystał Flavio Paixao, który po doskonałym rzucie rożnym Krasicia strzelił głową do bramki Arki. Lechia po raz kolejny wygrała derby pokazując patent na gdynian.
Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 0:1 (0:0)
0:1 - F.Paixao 90+5'
Składy:
Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Adam Danch, Adam Marciniak - Dawid Sołdecki - Patryk Kun (79' Ruben Jurado), Mateusz Szwoch, Marcus Vinicius da Silva (59' Luka Zarandia) - Rafał Siemaszko (46' Grzegorz Piesio).
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Paweł Stolarski (73' Mato Milos), Joao Nunes, Błażej Augustyn, Grzegorz Wojtkowiak - Daniel Łukasik, Simeon Sławczew - Flavio Paixao, Milos Krasić, Rafał Wolski (88' Romario Balde) - Marco Paixao.
Żółte kartki: Marcus, Siemaszko, Nalepa, Marciniak (Arka), Stolarski, Wolski, Wojtkowiak (Lechia).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 14 113 (rekord stadionu w Gdyni).
ZOBACZ WIDEO Grêmio i Lanús w wielkim finale Copa Libertadores!