Do tej pory to Hans Schaefer był najstarszym wciąż żyjącym mistrzem świata. Teraz jest nim 85-letni Horst Eckel, który jednocześnie jest już ostatnim Niemcem, który grał w finale mistrzostw świata 1954. Jego starszy o pięć lat kolega z drużyny zmarł 7 listopada.
Nie jest znana przyczyna śmierci. Odejście Schaefera jednak poruszyło całe środowisko piłkarskie w Niemczech. O komentarz pokusił się Lukas Podolski.
- Strasznie mi przykro. Zawsze będę wspominać Hansa Schaefera jako najlepszego piłkarza 1. FC Koeln i wspaniałego człowieka - pisze "Poldi".
Ich bin sehr traurig und werde Hans Schäfer für immer als größten Kölner Spieler und tollen Menschen in Erinnerung behalten. #RIP pic.twitter.com/DHuMrBTF8h
— Lukas-Podolski.com (@Podolski10) 7 listopada 2017
Schaefer całą seniorską karierę spędził w klubie z Kolonii. Rozegrał w nim blisko czterysta spotkań i strzelił 243 bramki. Przez lata był regularnie powoływany do reprezentacji Niemiec, z którą największy sukces osiągnął w 1954 roku.
Niemcy byli wówczas skazywani na porażkę i przewidywano im odpadnięcie w grupie. Doszli jednak finału, gdzie trafili na węgierską "Złotą jedenastkę". Węgrzy prowadzili 2:0 po ośmiu minutach. Rywale jednak nie tylko odrobili straty, ale w 84. minucie Helmut Rahn strzelił zwycięskiego gola z podania właśnie Schaefera. Niemcy sukces w Szwajcarii okrzyknęli mianem "cudu w Bernie".
Gwiazdor 1.FC Koeln przez lata był gwiazdą futbolu. Popularne były opinie, że Schaefer był najlepszym lewym skrzydłowym na świecie. W dorobku miał także dwa mistrzostwa kraju oraz tytuł piłkarza roku w Niemczech w 1963 roku.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Zawsze staramy się pomóc każdemu nowemu zawodnikowi
[color=#000000]
[/color]