Zabójcze cztery minuty - relacja z meczu Korona Kielce - Znicz Pruszków

Nie tak wyobrażali sobie kibice złocisto-krwistych mecz z prowadzącym w tabeli I ligi Zniczem Pruszków. Wprawdzie początek był wymarzony, bo już w 7. minucie gola dla Korony zdobył Ernest Konon, ale wszystko, co wydarzyło się potem, sympatycy kieleckiej drużyny najchętniej wymazaliby z pamięci.

Gol Ernesta Konona, zdobyty po dobitce strzału Jacka Kiełba, szybko wzbudził spore nadzieje na Arenie Kielc na dobry rezultat w konfrontacji z zaskakująco dobrze spisującym się w tym sezonie Zniczem. Tym bardziej, że chwilę po zatrzepotaniu piłki w siatce kielczanie znów stworzyli sobie znakomitą okazję pod bramką rywali. W 10. minucie po dynamicznej kontrze, na strzał zdecydował się ponownie Kiełb, ale piłka nieznacznie minęła słupek bramki Adriana Bieńka.

W 35. minucie zdobywca gola mógł podwyższyć na 2:0 i znów dobrze zachował się Kiełb, który wyłożył precyzyjnie piłkę Kononowi, ale 34-letni napastnik nie trafił w nią czysto i pruszkowianie mogli odetchnąć z ulgą.

Druga część meczu należała już jednak do drużyny Znicza. W 67. minucie gola dającego wyrównanie zdobył Tomasz Feliksiak, który w polu karnym umiejętnie przetrzymał piłkę i płaskim strzałem po ziemi pokonał Radosława Cierzniaka. Cztery minuty później goście prowadzili już 2:1. Poważny błąd popełnił Łukasz Nawotczyński, do futbolówki dopadł Tomasz Chałas i pewnym mierzonym strzałem umieścił ją w siatce. - Obrońca poważnie się pomylił, ale przede wszystkim my umieliśmy znaleźć się we właściwym miejscu i zachować zimną krew pod bramką Korony - przyznał po meczu strzelec drugiego gola dla Znicza.

- Zagraliśmy dobrze do 60. minuty. Potem popełniliśmy dwa rażące błędy i przez to przegraliśmy - mówił na konferencji prasowej niezadowolony z obrotu sprawy trener kielczan, Włodzimierz Gąsior.

- Spotkanie było bardzo emocjonujące przez pełne 90 minut. Cieszymy się, że potrafiliśmy zagrać do końca i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść - przyznał z kolei szkoleniowiec gości, Dariusz Kubicki.

Sytuacja Korony znacznie się pogorszyła. Kielczanie tracą do Znicza już siedem punktów. Czy pozycja trenera stała się zatem zagrożona? - Taka roszada w tym momencie nic by nie zmieniła. Szkoleniowiec ma poparcie z naszej strony. Ale na pewno nie obejdzie się bez rozmowy z samymi piłkarzami. Musimy zdiagnozować przyczynę słabszej gry i wyciągnąć wnioski - przyznał po meczu Jarosław Niebudek, wiceprezes ds. sportowych w Koronie.

Korona Kielce - Znicz Pruszków 1:2 (1:0)

1:0 - Konon 7'

1:1 - Feliksiak 67'

1:2 - Chałas 71'

Składy:

Korona Kielce: Cierzniak - Kuzera, Szyndrowski, Nawotczyński, Bednarek - Łatka (70' Popławski), Markiewicz, Wilk (74' Nowak), Kiełb - Edi, Konon (70' Michałek).

Znicz Pruszków: Bieniek (53' Błażejczyk) - Klepczarek, Kokosiński, Kowalski (43' Aleksa) - Januszewski, Rybaczuk, Osoliński, Ekwueme, Kaczmarek - Feliksiak, Chałas (90' Misiuk).

Żółta kartka: Markiewicz (Korona).

Sędzia: Jacek Zygmunt (Jarosław).

Widzów: 10 851.

Źródło artykułu: