W listopadzie 2008 roku Piast po raz pierwszy od 46 lat pokonał na wyjeździe Śląsk Wrocław. W rundzie wiosennej ekstraklasy odniósł historyczne, bo pierwsze zwycięstwo nad PGE GKS Bełchatów. Nie tak dawno gliwiczanie ograli rywala zza miedzy Górnika Zabrze, chociaż wcześniej w tych konfrontacjach również im się nie wiodło.
W niedzielę podopieczni Dariusza Fornalaka spróbują przełamać fatalną serię wyjazdowych meczów z ŁKS-em. Gliwiczanie do tej pory zdobyli w Łodzi zaledwie jeden punkt, na piętnaście możliwych. - Odkąd jestem tutaj w Gliwicach to pamiętam, że spotkania w Łodzi były gładko przegrywane. Nawet 0:3, ale ostatnio trochę przełamaliśmy tych statystyk, więc może i teraz się uda - wyjaśnił, powracający do zdrowia Paweł Gamla.
W szeregach niebiesko-czerwonych wierzą, że wrócą z Łodzi ze zdobyczą punktową. - Na pewno będziemy chcieli pokazać za wszelką cenę, że statystyki nie grają i wygrać ten mecz. Wiemy, jaką wagę ma dla nas to spotkanie. Wiemy, o co gramy. Zwycięstwo w tym starciu daje nam już bardzo dużo w tej batalii o utrzymanie - wyjaśnił Kamil Glik.
Ostrożnie do najbliższego pojedynku podchodzi pomocnik beniaminka - Mariusz Muszalik. - Bardzo bym sobie tego życzył, byśmy i tym razem poprawili te statystyki, ale to jest piłka i każdy wynik jest możliwy. My na pewno jedziemy po zwycięstwo, ale zobaczymy, jaką po tym meczu będziemy mieli zdobycz punktową i czy w ogóle taka będzie. Ja wierzę, że zapunktujemy - powiedział
Historią dotychczas rozegranych spotkań stara się nie kierować - Damian Seweryn. Na boisku grają piłkarze, a nie… liczby. - Statystyki statystykami. Cieszę się, że ostatnio udawało się te niechlubne serie poprawiać. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby następną przełamać w Łodzi, bo to byłaby fajna sprawa. Jedziemy tam właśnie z takim nastawieniem. Statystykami nie będziemy się kierować - zapewnił pomocnik.