Ochroniarze bez powodu pobili kibiców

Kibice ŁKS Łomża zostali pobici przez ochroniarzy na stadionie Znicza Pruszków. Zbigniew Matys, właściciel firmy na początku nie miał swoim pracownikom nic do zarzucenia, ale im sprawa staje się coraz bardziej poważna, tym prezes zapowiada ukaranie winnych.

Kibice jednak obstają przy swoim: - Już przy wejściu na stadion ochrona zachowywała się wobec nas prowokacyjnie - mówi Gazecie Współczesnej "Filip", kibic. - Poszturchiwali, wyrażali się wulgarnie. W klatce dla przyjezdnych nie było ubikacji. W przerwie meczu kilku chłopaków poprosiło o możliwość skorzystania z łazienki. Początkowo ochroniarze w ogóle nie reagowali, a potem robiąc łaskę, wyprowadzili pierwszych 3 z klatki. Gdy byli już w "toytoyu", ochrona wpuściła do środka gaz łzawiący. A gdy wyszli, zostali powaleni na ziemię i zaczęło się pałowanie. Pobitych jest kilku, a 2 musiało skorzystać z pomocy chirurga w pruszkowskim szpitalu.

Postawę ochrony skrytykował także przedstawiciel łomżyńskiej policji. Nieoficjalnie powiedział, że postawa ochrony pozostawiała wiele do życzenia. Występowanie w kominiarkach, bez identyfikatorów, w przyłbicach jest niedopuszczalne, a tak właśnie wyglądali "ochroniarze".

Rzecznik pruszkowskiej policji kom. Sławomir Grześ powiedział, że w sprawie zajść będzie prowadzone postępowanie wyjaśniające.

A łomżyńscy kibice zapowiadają, że będą dochodzić swoich racji na drodze sądowej. - Nie mielibyśmy pretensji, gdybyśmy chuliganili, ale spałować bez powodów naszych kolegów, kradzież telefonu jednemu z nich nie może ujść bezkarnie - mówi Filip.

Komentarze (0)