Aż remis i tylko remis (relacja)

Rundą wiosenną kibice odwiedzający stadion przy ulicy Rychlińskiego w Bielsku-Białej w cenie biletu mają zagwarantowane emocje. Tym razem olbrzymiej dawki futbolowego horroru na współ z drużyną Górali dostarczyła ekipa Górnika z Łęcznej. Po bardzo zaciętym i wyrównanym widowisku spotkanie zakończyło się sprawiedliwym remisem 2:2.

Ariel Brończyk
Ariel Brończyk

Po spotkaniu Podbeskidzia z Górnikiem kibice opuszczający bielski stadion mieli mieszane uczucia. Co prawda drużyna Górali uratowała na pięć minut przed zakończeniem spotkania jeden punkt, jednak późniejszy niewykorzystany rzut karny drastycznie zmienił nastroje bielskich sympatyków.

Spotkanie rozpoczęło się tak gwałtownie, jak gwałtownie się zakończyło. Już w 5. minucie bielszczanie zagrali bardzo dobrze presingiem pod bramką Górnika i przyniosło to wymierny skutek. Błąd obrony gości wykorzystał Rafał Jarosz, który płaskim strzałem po ziemi nie dał szans Jakubowi Wierzchowskiemu.

Odpowiedź gości była błyskawiczna, a można nawet powiedzieć że natychmiastowa. Dosłownie tuż po wznowieniu gry łęcznianie przeprowadzili szybki atak. Kamil Witkowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Łukaszem Merdą, jednak zawodnik gości na tyle przytomnie dojrzał wychodzącego na czystą pozycję Prejuce Nakoulmę, do którego dograł piłkę. Czarnoskóry napastnik gości bez zawahania wykorzystał prezent, jaki sprezentował mu jego kolega.

W 14. minucie bielszczanie powinni prowadzić 2:1. Krzysztof Chrapek był faulowany na lewej stronie boiska i sam postanowił egzekwować rzut wolny. Piłka po dokładnym dograniu bielskiego napastnika dotarła do Pawła Żmudzińskiego, ten jednak z najbliższej odległości uderzył prosto w dobrze ustawionego golkipera gości.

Górnik natomiast kilka minut później próbował swoich sił strzałami z dystansu. I tak kolejno Radosław Bartoszewicz i Piotr Bazler próbowali swoich sił w strzałach z dystansu, jednak albo w uderzeniach Górników brakowało precyzji, albo na posterunku stał dobrze dysponowany Łukasz Merda.

Na minutę przed upływem regulaminowego czasu gry w pierwszej części Górale znów byli bliscy zdobycia bramki. W 44. minucie Krzysztof Chrapek minął bramkarza gości, uderzył na pustą bramkę, jednak w ostatniej chwili z linii bramkowej futbolówkę wybił obrońca gości. Gdy już się wydawało, że sędzia po raz ostatni zagwiżdże w pierwszej połowie, łęcznianie wykonywali rzut rożny. Po dośrodkowaniu z kornera zamieszanie pod bramą Górali wykorzystał Bartoszewicz.

Po zmianie stron przez pierwszych dwadzieścia minut nie wiele się działo na boisku. Wszystko rozpoczęło się na nowo od 65. minuty, kiedy to goście powinni prowadzić już 3:1. Kamil Witkowski z 3 metrów uderzył prosto w bramkarza Górali. Dwie minuty później Górnik po raz kolejny zagroził bramce Podbeskidzia. Znów Prejuce Nakoulma świetnie przedarł się lewą stroną, jednak jego strzał jakimś cudem zdołał obronić Merda.

Popis bramkarski trwał nadal. Tym razem w 75. minucie Jakub Wierzchowski w wiadomy tylko sobie sposób obronił główkę Macieja Szmatiuka. Dziesięć minut później trybuny stadionu przy Rychlińskiego eksplodowały. Powodem tego była wyrównująca bramka zdobyta po szybkim kontrataku. Mieczysław Sikora świetnie obsłużył Pawła Żmudzińskiego. Skrzydłowy Podbeskidzia dograł futbolówkę do Krzysztofa Chrapka, a najlepszy strzelec Górali wiedział jak skutecznie wykorzystać taką sytuację.

Szał euforii dopadł sympatyków Górali w 86. minucie. Wtedy na fali dopingu bielszczanie przeprowadzili kolejną dobrą akcję, a Krzysztof Chrapek został sfaulowany w polu karnym Górnika. Sędzia bez zawahania wskazał na wapno. Do piłki na 11 metrze podszedł Paweł Żmudziński, jednak intencje bielskiego pomocnika wyczuł bramkarz z Łęcznej, który dzięki tej obronie i kilku wcześniejszych dobrych interwencjach uratował swoją ekipę przed porażką.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Górnik Łęczna 2:2 (1:2)
1:0 - Jarosz 5'
1:1 - Naokulma 6'
1:2 - Bartoszewicz 45'
2:2 - Chrapek 85'

W 87. minucie Jakub Wierzchowski obronił rzut karny wykonywany przez Pawła Żmudzińskiego.

Składy:

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Osiński, Żmudziński, Jarosz, Matusiak (73' Chmiel), Chrapek, Zaremba (62' Matawu), Matus (46' Sikora).

Górnik Łęczna: Wierzchowski - Tomczyk, Nikitović, Karwan, Radwański - Bazler, Bartoszewicz, Witkowski (90' Stachyra) - Nazaruk, Szymanek, Nakoulma.

Żółte kartki: Jarosz, Konieczny (Podbeskidzie) oraz Nakoulma, Bazler, Witkowski, Radwański, Nikitović (Górnik).

Sędzia: Łukasz Śmietanka (Radom).

Widzów: 3200.

Najlepszy piłkarz Podbeskidzia: Krzysztof Chrapek.

Najlepszy piłkarz Górnika: Jakub Wierzchowski.

Piłkarz meczu: Jakub Wierzchowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×