Mistrz asyst zaczynał na podwórku

WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Na zdjęciu: Rafał Kurzawa w barwach Górnika Zabrze
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Na zdjęciu: Rafał Kurzawa w barwach Górnika Zabrze

Ze szczęścia popłakałem się jak dziecko, gdy mi powiedział, że dostał powołanie - wspomina trener Rafała Kurzawy, pomocnika Górnika Zabrze. - Tyle lat pracy i wreszcie mamy debiutanta w kadrze narodowej!

Rafał Kurzawa robi w polskiej lidze w obecnym sezonie prawdziwą furorę, wyskoczył jak królik z kapelusza. To najlepszy asystent w ekstraklasie - ma na koncie 11 podań, które koledzy zamieniali na gole. Sam też zdobył jedną bramkę - i to jaką! Jak Deyna, bezpośrednio z rzutu rożnego w meczu z Wisłą Kraków. Pomocnik bez wątpienia mocno przyczynił się do tego, że jego Górnik Zabrze, który po spadku w tym sezonie wrócił do Ekstraklasy, jest rewelacją rozgrywek i na przerwę zimową wylądował na drugim miejscu w tabeli.

Malutki klub młodzieżowy z Kępna dał już polskiej ekstraklasie trzech zawodników. To piłkarze pełną gębą. Kamil Drygas występuje w Pogoni Szczecin, Patryk Tuszyński gra w Zagłębiu Lubin - był powołany do reprezentacji, jednak nie wszedł na boisko. W kadrze Adama Nawałki zadebiutował natomiast najmłodszy z wychowanków - 24-letni Rafał Kurzawa. Wszedł na murawę w 83. minucie spotkania towarzyskiego z Meksykiem 13 listopada tego roku. Polska przegrała 0:1.

Szyby leciały

Karierę Rafał zaczynał na podwórku we wsi Świba. To kilka kilometrów od Kępna (14 tys. mieszkańców, 70 km od Wrocławia, ale administracyjnie woj. wielkopolskie). Rodzice mają gospodarstwo. - Dziadek to się na niego czasem trochę denerwował - wspomina ojciec piłkarza, Aleksander. - Ciągle kopał piłkę, więc czasem szyby leciały i trzeba było wstawiać nowe. W końcu się przeniósł na boisko, niedaleko od domu. Tam spędzał większość czasu, przynajmniej było wiadomo, gdzie go znaleźć.

Wołali na niego "Owen" - czyli Rafał Kurzawa jako nastolatek (w środku)
Wołali na niego "Owen" - czyli Rafał Kurzawa jako nastolatek (w środku)

Potem chłopak trafił pod skrzydła Międzyszkolnego Uczniowskiego Klubu Sportowego "Marcinki" (nazwa pochodzi od patrona parafii katolickiej). - Na dwudziestu chłopaków, którzy u nas grają w jednej z grup, jeden pochodzi z Kępna. Myślę, że dzieci ze wsi, którym nadal jest trochę trudniej niż tym z miasta, mają większą determinację - przyznaje Jacek Falszewski. Trener, który 15 lat temu zakładał szkółkę, wyjaśnia, że klub nie ma ani drużyny starszych juniorów, ani seniorów. Gdy chłopcy kończą grę w swojej grupie wiekowej, odchodzą za darmo w ramach partnerskiej umowy do Polonii Kępno. - W pierwszej jedenastce gra tam dziesięciu naszych wychowanków - pęka z dumy Falszewski.

W 80. proc. klub żyje z dotacji miejskiej. Ma 9 grup piłkarskich, 8 trenerów. - Każdy musi mieć wykształcenie AWF - podkreśla Falszewski. - Zależy nam, żeby mieli przygotowanie pedagogiczne i nie tylko wychwytywali talenty, ale także wychowywali i odpowiednio podchodzili do dzieci.

Wycinek prasowy sprzed 7 lat - czyżby autorzy przewidzieli i Kurzawa pojedzie na mundial do Rosji?
Wycinek prasowy sprzed 7 lat - czyżby autorzy przewidzieli i Kurzawa pojedzie na mundial do Rosji?

Żeby się utrzymać, klub musi uzbierać na rok działalności ok 200 tys. zł. - Gdyby Rafała wziął z Górnika jakiś mocny klub, dostalibyśmy dwadzieścia procent transferu. Tak wpisaliśmy w umowie, gdy odchodził od nas do Zabrza - wspomina szkoleniowiec.

Dla "Marcinków" mogłyby być to kosmiczne pieniądze na wiele lat działalności. Wystarczy przypomnieć, że taki na przykład Bartosz Kapustka odchodził z Cracovii do Anglii za 5 mln euro.

Poznał się na nim Nawałka

- Trwało to cały tydzień - opowiada Kurzawa senior o okolicznościach przejścia syna z "Marcinków" do Górnika Zabrze. Ojciec i jego brat na zmianę codziennie o świcie ruszali autem ze Świby i wozili Rafała na testy do Zabrza. Około 160 km w jedną stronę. - Wybrano tylko jego, a było kilkuset kandydatów - mówi Aleksander Kurzawa.

17-latek rok wcześniej wspólnie z kolegą starał się o angaż w Lechu Poznań. Kolegę wzięli (gra obecnie w klubie z Kluczborka), na Rafale się nie poznali.

ZOBACZ WIDEO Udało się zneutralizować Lewandowskiego. Marek Wawrzynowski: Jest poważny problem

Na treningi z pierwszą drużyną Górnika zaprosił młodego chłopaka Adam Nawałka, gdy jeszcze prowadził klubową jedenastkę z Zabrza. Do pierwszej drużyny jednak się nie przebił. Występował rok w ROW Rybnik (2. i 1. liga). - Może i dobrze - stwierdza Falszewski. - Ograł się, otrzaskał, a tak by pewnie tylko siedział na ławie. W każdym razie obecny selekcjoner zauważył w nim wtedy potencjał, a w tym roku powołał do kadry narodowej.

Kuźnia talentów

- Wołaliśmy na niego Owen, bo był bardzo podobny do angielskiego supergracza - wspomina Falszewski. - Teraz nie ma włosów i pewnie bardziej przypomina Michała Pazdana z Legii - śmieje się.

Od początku czarował techniką, znakomicie gra lewą nogą, 11 asyst w obecnym sezonie to nie przypadek.

Falszewski: - Chcemy być kuźnią talentów. Jak widać, jakoś to nam wychodzi - nazywamy się szkołą przyszłych mistrzów. Chodzi o sport, ale i o po prostu życie, żeby w nim także osiągać sukcesy. Tuszyński kiedyś mi powiedział: trenerze po tych kilkunastu latach doświadczeń wiem, że najważniejszy jest charakter.

Kto następny? Trener: - Jest u nas taki Adrian, lewonożny pomocnik, nasz następny wielki talent. Zobaczymy.

Trener Jacek Falszewski w korytarzu budynku klubowego
Trener Jacek Falszewski w korytarzu budynku klubowego
Źródło artykułu: