Marcin Ziach: Jesteś najskuteczniejszym zawodnikiem Górnika w rundzie wiosennej. Osiem meczów i cztery bramki to jak na obrońcę chyba zadowalający wynik.
Adam Banaś: Zgadza się, na pewno bardzo cieszy ta zdobycz. Szczególnie zadowalające jest to, że w większości meczów, w których zdobywałem bramki Górnik miał z tego korzyść punktową, a to jest najważniejsze. Poprawiliśmy też grę obronną i na pewno dzięki temu możemy z większym optymizmem patrzeć w przyszłość.
Przy trzech z czterech twoich trafień udział miał Dariusz Kołodziej.
- Tak, dokładnie. Nawet z Darkiem śmiejemy się, że po jego dośrodkowaniach piłka zawsze szuka mnie na boisku. Rozumiemy się świetnie na boisku, ale też poza nim mamy wiele wspólnych tematów, wiele rozmawiamy. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że tak już zostanie. Darek może dogrywać, a ja będę strzelał bramki, albo odwrotnie. To już ma mniejsze znaczenie. Najważniejsze jest to, że swoją grą zdobywamy punkty dla Górnika.
Skąd tak świetne zrozumienie na boisku zawodników, którzy na boisku rozegrali zaledwie kilka spotkań o punkty?
- Z meczu na mecz poznajemy się coraz bardziej. Wiemy, jak kto zagrywa czy dośrodkowuje, a Darek bije te piłki kapitalnie. Wystarczy tylko nachodzić i przykładać głowę czy nawet nie wykonywać żadnego ruchu. Na treningach doskonalimy sposoby rozgrywania stałych fragmentów gry czy rozgrywania akcji i mam nadzieję, że w tym sezonie uda nam się jeszcze kilka razy zaskoczyć przeciwnika.
Adam Marciniak kilka dni temu powiedział, że Górnik można porównać do pociągu wiozącego węgiel, który długo się rozpędza, a gdy to już następuje nie zatrzymuje się do końca trasy. Zgodzisz się z tym stwierdzeniem?
- Myślę, że Adaś miał dużo racji w tym, co powiedział. Rozpoczęliśmy rundę wiosenną z wysokiego C, potem troszeczkę wyhamowaliśmy, a teraz znowu nabieramy rozpędu. Wyjeżdżamy na prostą i chciałbym żebyśmy ruszyli pełną parą. Żeby ta lokomotywa się rozbujała i rozpoczęła jazdę w górę tabeli.
Nie żal trochę, że gra poprawiła się dopiero teraz? Gdyby udało wam się zatriumfować w meczu z Lechem, dzisiaj moglibyście zajmować zdecydowanie inne miejsce w ligowej tabeli.
- Można gdybać, co byłoby gdyby nam nie uciekły punkty w meczach z Lechem, Legią czy Śląskiem. Nie można jednak popadać w paranoje. Zdobyliśmy trzy punkty kosztem bardzo silnych przeciwników, które w końcowym rozrachunku tabeli mogą mieć dla nas kluczowe znaczenie.
Prasa pisze: Leo, bierz Banasia do kadry - co na to odpowiada Adam Banaś?
- Jestem bardzo zaskoczony tym, że prasa tak spekuluje. Wielu dziennikarzy ogłosiło po ostatnich meczach, w których strzelałem bramki, że mam jak najszybciej był powołany do reprezentacji Polski. Na pewno, gdy słyszy się takie głosy, to bardzo to cieszy. Marzeniem każdego piłkarza jest to, żeby zagrać z orzełkiem na piersi. Moją także, ale przydatność do kadry mogę udowodnić selekcjonerowi tylko swoją dobrą postawą w meczach Górnika.
W Piaście, w meczu ekstraklasy nie udało ci się trafić do siatki, a teraz czynisz to seryjnie.
- Coś w tym jest. W Gliwicach miałem dużo okazji do zdobycia bramki, ale nie udało mi się trafić do siatki ani razu. Teraz, gram w Górniku i strzelam bramki trzy mecze pod rząd. Kibice mówili mi, że w Górniku powinienem grać już od dawien dawna. Wtedy obecnie grałbym może nawet za granicą. Nie ma jednak, co się rozdrabniać. Jestem w Górniku i strzelam bramki. To jest teraz najważniejsze.
Nie żałujesz, że dwa lata temu, kiedy była oferta z Zabrza nie udało jej się sfinalizować?
- Różnie można na to patrzeć. Życie czasami zatacza koło i samo się układa. Teraz mogę powiedzieć, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Najwyraźniej było zapisane tak, że miałem akurat teraz przyjść do Górnika i spełniać taką funkcję, jaką pełnię w drużynie obecnie.
Może do szczytowej twoją formę doprowadziła magia Górnika, o której przekonało się już wielu zawodników, którzy do Zabrza trafiali?
- Może być w tym sporo racji. W Górniku można wyczuć magię. W tym klubie odżyłem, poczułem, że mogę się znów rozwijać. Moje atrybuty takie jak siła czy wytrzymałość poszły zdecydowanie w górę. Poprawiłem też swoje wyszkolenie techniczne, co przy tak świetnym trenerze, jakim jest Henryk Kasperczak nie było wcale takie trudne. Czuję, że jestem bardzo dobrze przygotowany do tej rundy. Efekty tego było widać w poprzednich meczach i będzie widać w kolejnych, bo nie wyobrażam sobie żebym miał teraz spuścić z tonu.
Z Piasta do Górnika. Z Górnika do reprezentacji Polski. A potem gdzie chciałbyś trafić?
- Nie wybiegam myślami tak daleko w przyszłość. Skupiam się na tym, żeby pomóc Górnikowi w utrzymaniu się w ekstraklasie. Co będzie dalej, pokaże czas. Wiadomo, że czasami jest lepiej, czasami gorzej. Sobie bym życzył, żeby moja kariera się rozwijała dalej tak, jak się rozwija w Górniku. A gdzie będę grał za kilka lat to już ma drugoplanowe znaczenie.
Nie masz klubu, o grze w barwach, którego marzysz?
- Konkretnego klubu raczej nie. Wiadomo, że marzą się występy w ligach zagranicznych. Każdy piłkarz ma ambicje, żeby osiągać sukcesy nie tylko w Polsce, ale też w silnej lidze zachodniej. To zawsze ciekawe wyzwanie, które może sprawdzić, czy zawodnik temu podoła czy też nie. Nie myślę o grze w jakimś konkretnym klubie. O tym zadecyduje czas, który jeszcze przede mną czy forma, jaką będę prezentował. Teraz najważniejszy jest Górnik Zabrze i na grze w tym klubie tylko się skupiam.
Euforię po meczu z Polonią Bytom przygasiła nieco porażka w Krakowie z Wisłą. Do tego ty byłeś zmuszony opuścić boisko. Jaki był tego powód?
- Zagrałem w tym meczu na środkach bólowych, bo doskwierał mi ból mięśni brzucha. W pewnym momencie poczułem, że nie będę w stanie dawać z siebie pełni swoich możliwości, a jeśli miałbym grać na pół gwizdka, wolałem poprosić o zmianę.
Twój uraz jest poważny i będziesz zmuszony do dłuższej pauzy, czy to zwykłe przesilenie?
- W poniedziałek przejdę szczegółowe badanie USG i dopiero wtedy będę wiedział jak poważna jest to kontuzja i czy będę zmuszony do kilkudniowego rozbratu z piłką. Jeśli będzie taka potrzeba, to zacisnę zęby i zagram w ważnym dla nas meczu z Lechią Gdańsk. Chcę pomóc drużynie w walce o utrzymanie, a ten mecz może być jednym z kluczowych dla nas w tym sezonie.
Wcześniej mówiło się, że kluby bezpośrednio wyprzedzające Górnika w tabeli założyły swego rodzaju spółdzielnię, której celem jest spuszczenie Górnika z ekstraklasy. Teraz to Górnik punktował, a rywale tracili punkty.
- Górnik Zabrze to w polskiej lidze taka firma, z którą każda drużyna chce za wszelką cenę wygrać. Nie ma znaczenia czy jest to ostatnia czy pierwsza drużyna, każdy chce ten wielki Górnik, z bogatą historią pokonać. W pierwszej fazie rundy wiosennej mieliśmy bardzo ciężkie mecze, począwszy od derbów z Ruchem, przez spotkania z Lechem, Legią i Śląskiem. Teraz czekają nas mecze z drużynami, która tak jak my są zagrożone degradacją. Zespoły te mają od nas dużo cięższe terminarze, bo czekają je mecze z ligowymi potentatami. Dla nas to, że te drużyny będą gubić punkty jest okazją do awansu w tabeli tak, aby spokojnie je wyprzedzić i zająć na koniec sezonu bezpieczną lokatę.
Jeśli nie przegrywa się meczów z Lechem czy Legią, to z kim w tej ekstraklasie przegrać?
- Chociażby z Wisłą, jak pokazała ostatnia kolejka. Biorąc sprawę na poważnie nie można nam nawet tak myśleć. Cały ten sezon pokazuje, że liga jest niesamowicie wyrównana i każdy z każdym może wygrać. Wyniki są naprawdę ciężkie do wytypowania i żadna drużyna nie może być przed meczem pewna zwycięstwa. Nasz poziom się w ostatnim czasie bardzo podniósł i to jest nadzieją dla kibiców, jak i nas samych, że stać nas na walkę o utrzymanie do samego końca zakończoną dla nas osiągnięciem tego celu.
Utrzymanie w tym sezonie. A co potem?
- Przede wszystkim utrzymajmy się w lidze, a później, po sezonie na pewno zasiądziemy do rozmów z działaczami o celach na przyszły sezon. Do tego potrzeba rzetelnej oceny sytuacji i możliwości drużyny. Jestem przekonany, że w przyszłym sezonie Górnik nie będzie już bił się o ligowy byt, a o zdecydowanie odmienne cele. Teraz jednak musimy podołać presji i utrzymać Górnika w ekstraklasie. Stać nas na to, bo Górnik nigdy nie odpuszcza.