Chyba te myśli przyświecały co niektórym zawodnikom podczas spotkanie z Dolcanem Ząbki, bo po kilku początkowych dobrych minutach gospodarze oddawali inicjatywę gościom. Już w 12. minucie meczu Maciej Tataj mógł zdobyć pierwszą bramkę w spotkaniu. Szarża prawą stroną boiska i dobre wejście w pole karne dało mu pozycję vis a vis z bramkarzem Sławkiem Janickim. Pomimo ostrego kąt Tataj oddał bardzo silny strzał na bramkę. Tylko dobra interwencja bramkarza pozwoliła zażegnać niebezpieczeństwo. Co prawda kilka minut później Piotr Bieniek uderzył piłkę głową na bramkę gości i mogło się to zakończyć nawet zdobyciem gola, ale bramkarz gości wyszedł obroną ręką z tej sytuacji.
Akcja ta wzbudziła nadzieje wśród kibiców Tura, a dla samych zawodników była dobrym bodźcem i sygnałem do wzmocnienia gry ofensywnej. Niestety to piłkarskie podniecenie trwało krótko bowiem w 21. minucie meczu na ziemię graczy Tura sprowadził Marcin Korkuć. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Piotra Kosiorowskiego bramkarz Tura zbyt szybko i mocno wyszedł do piłki, mijając się z nią. I choć końcem palców lekko ją wybił ta spadła metr przed bramką. Takiego prezentu się nie marnuje i Korkuć z bliskiej odległości dokonał egzekucji.
Załamani takim faktem piłkarze Tura zapragnęli odwetu, najbardziej Bieniek. Najpierw w 29. minucie jego uderzenie z dystansu wyłapał golkiper Dolcanu, by kilka minut później ponownie wybronić uderzenie głową pomocnika Tura Turek.
W 41. minucie meczu mogło dojść do wyrównania. Silnym i dokładnym strzałem z dystansu popisał się Paweł Olszewski. Bramkarz gości jedynie sparował ją przed siebie, gdzie nadbiegał Petr Kasprak. Obrońca Tura był jednak wolniejszy i nie zdołał sięgnąć piłki.
Druga połowa zaczęła się wyśmienitą szansą dla gospodarzy. Benjamin Imeh znalazł się praktycznie w pozycji sam na sam z bramkarzem gości. Widząc nabiegającego Rafała Bałeckiego nagrał mu idealną piłkę równoległą do bramki strzeżonej przez Rafała Misztala. Bałecki jakimś cudem nie trafił w piłkę i skończyła się ta sytuacja jękiem zawodu kibiców Tura.
Od 50. minuty spotkania w Turku zapanował chaos w poczynaniach obu zespołów. Tura jak i goście przez następne kilkadziesiąt minut pokazali jak grać w sposób amatorski w piłkę nożną. Sporo dość brutalnej walki, niedokładność i brak poszanowania piłki oraz niezrozumiałe dla piłkarzu obu klubów decyzje głównego arbitra przyczyniły się do niezadowolenia głównie wśród kibiców z Turku. Zmiany zawodników nie zmieniły obrazu gry, zmienił się jedynie wynik. W doliczony czasie gry obrona Tura odpuściła sobie dokładne krycie przeciwników co zemściło się kolejną stratą gola. Po wrzuceniu piłki z rzutu wolnego na 5 metrze znalazł się Rafał Grzelak. Zawodnik z Ząbek dołożył jedynie głowę a piłka wpadł do bramki. Dolcan po bezbarwnej grze wygrał pojedynek w Turku. Ale nie liczy się ocena artystyczna a końcowy wynik. Porażka Tura sprawia, że zespół z Wielkopolski znalazł się na miejscu spadkowym. I ponownie powtarza się historia z ubiegłego sezonu.
Tur Turek - Dolcan Ząbki 0:2 (0:1)
0:1 - Korkuć 21'
0:2 - Grzelak 90'+4
Składy:
Tur: Janicki - Lipiński (75' Różycki), Madera, Kiczyński, Kasprak, Skokowski (46' Skokowski), Pruchnik, Hyży (76' Kubowicz), Bieniek, Olszewski, Imeh.
Dolcan: Misztal - Stawicki, Jędrzejczyk, Korkuć, Kułkiewicz, Kosiorowski, Papierz (90' Warakomski), Gabrusiewicz (58' Herman), Grzelak, Zapaśnik (75' Trochim), Tataj.
Żółte kartki: Pruchnik, Kiczyński, Kubowicz, Hyży (Tur), Kosiorowski (Dolcan).
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź).
Widzów: 1200.
Najlepszy zawodnik Tura: Piotr Bieniek.
Najlepszy zawodnik Dolcanu: Rafał Grzelak.