Sezon 2005/2006 należał do Grzegorza Piechny. Dostał szansę w Koronie Kielce i w pełni ją wykorzystał. Z dorobkiem 21 bramek został królem strzelców ekstraklasy. Otrzymał nawet powołanie do reprezentacji Polski od Pawła Janasa, ale w kadrze rozegrał tylko jedno spotkanie, w którym zresztą strzelił bramkę.
Większej szansy w kadrze jednak nie dostał i mimo dobrej gry nie znalazł się w składzie na mistrzostwa świata w 2006 roku. Następny sezon spędził już w rosyjskim Torpedo Moskwa, a po roku wrócił do Polski i już nigdy nie odzyskał tak wysokiej strzeleckiej formy.
Z piłkarskiej kariery zostały wspomnienia, a Piechna teraz jest kibicem. Wspiera Koronę Kielce i reprezentację Polski. Sam żartuje, że przydałby się kadrze Adama Nawałki, która wystąpi na mistrzostwach świata w Rosji.
- To nie jest łatwa grupa. Japonia, Senegal i Kolumbia to są egzotyczne, mocne drużyny, które potrafią grać w piłkę, przede wszystkim Kolumbia. Nie możemy ich zlekceważyć. Przydałbym się kadrze Nawałki. Robert byłby bardziej cofnięty, a ja wysunięty - przyznał Piechna w rozmowie z serwisem polskatimes.pl.
Po zakończeniu profesjonalnej kariery Piechna nie został przy piłce. Nie jest ani trenerem, ani menedżerem. Zarabia pracując w składzie węgla. - Mówiąc szczerze, to każdy chciałby do piłki wrócić. Obecnie po prostu nie mam czasu. Mamy teraz rodzinną firmę, która zajmuje się handlem węgla i jej poświęcam czas - dodał Piechna.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #9. System VAR a spalony. "Rysowanie linii nie ma większego sensu"