Premier League: Łukasz Fabiański zatrzymał Liverpool, sensacyjny triumf Swansea City!

Getty Images /  Stu Forster / Interwencja Łukasza Fabiańskiego podczas meczu z Liverpool FC
Getty Images / Stu Forster / Interwencja Łukasza Fabiańskiego podczas meczu z Liverpool FC

Takiego scenariusza nie przewidział chyba nikt! Zamykające tabelę Premier League Swansea City sprawiło ogromną niespodziankę i pokonało u siebie Liverpool 1:0. Świetne zawody ma za sobą Łukasz Fabiański.

26 grudnia na Anfield The Reds rozbili Łabędzie aż 5:0 i w poniedziałek również byli murowanym faworytem. Potwierdzały to zresztą początkowe fragmenty. Ekipa Juergena Kloppa przejęła inicjatywę i sukcesywnie zwiększała przewagę w polu. Wystarczył jednak stały fragment w końcówce pierwszej połowy i zrobiło się sensacyjnie. Po rzucie rożnym fatalnie we własnym polu karnym interweniował Virgil van Dijk, piłka przypadkowo odbiła się od Federico Fernandeza i w gąszczu nóg do siatki skierował ją Alfie Mawson.

Łukasz Fabiański dość długo nie był pierwszoplanową postacią, bo choć Liverpool stwarzał sytuacje, to zazwyczaj pudłował. W drugiej połowie Polak miał jednak sporo pracy i wywiązywał się ze swoich obowiązków znakomicie. Zatrzymał m. in. groźne strzały Mohameda Salaha i Danny'ego Ingsa, przecinał dośrodkowania, interweniował też na przedpolu. Niemal cały czas był pod presją, mimo to nie popełnił ani jednego błędu.

Łabędzie broniły się z niesamowitą konsekwencją, ostatecznie jednak mogą też mówić o szczęściu, bo w 95. minucie tylko cud uratował ich od utraty gola. Niekryty w polu karnym Roberto Firmino główkował w słupek, jeszcze z najbliższej odległości próbował dobijać Adam Lallana, lecz ta próba została w ostatniej chwili zablokowana. Tu Fabiański nic by już nie poradził.

Liverpool gola jednak nie zdobył i Swansea dowiozło skromne 1:0 do ostatniego gwizdka. To bezcenny triumf dla drużyny Carlosa Carvalhala, która wprawdzie nie opuściła ostatniego miejsca w tabeli, ale do bezpiecznej strefy traci już tylko trzy punkty.

The Reds natomiast przegrali po raz pierwszy od 22 października, gdy polegli na Wembley z Tottenhamem 1:4.

Swansea City - Liverpool FC 1:0 (1:0)
1:0 - Alfie Mawson 40'

Składy:

Swansea City: Łukasz Fabiański - Kyle Naughton, Mike van der Hoorn, Federico Fernandez, Alfie Mawson, Martin Olsson, Sung-Yueng Ki, Leroy Fer, Sam Clucas, Nathan Dyer (64' Tom Carroll), Jordan Ayew (79' Wilfried Bony).

Liverpool FC: Loris Karius - Joe Gomez, Joel Matip, Virgil van Dijk, Andrew Robertson, Emre Can, Georginio Wijnaldum (73' Danny Ings), Mohamed Salah, Alex Oxlade-Chamberlain (68' Adam Lallana), Sadio Mane, Roberto Firmino.

Żółte kartki: Andrew Robertson, Joel Matip (Liverpool FC).

Sędzia: Neil Swarbrick.

[multitable table=841 timetable=10727]Tabela/terminarz[/multitable]

ZOBACZ WIDEO Świetny powrót "Lewego" - skrót meczu Bayern - Werder [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]

Komentarze (3)
avatar
Hockley
23.01.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Klasyczny Liverpool, który właśnie przez takie mecze nie dorósł do poważnych sukcesów. To ja już wolę męczącą niekiedy Chelsea niż taki huśtawkowy zespół Kloppa. 
avatar
Pan Jot
22.01.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Nie tak miało być... Nie tak miało być... Książe Michał się wykichał... 
Livbar
22.01.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Coś ten Karius pechowy