Miroslav Radović: Czułem się bezsilny, teraz zaczynam od zera

Newspix / KRZYSZTOF CICHOMSKI / Na zdjęciu: Miroslav Radović
Newspix / KRZYSZTOF CICHOMSKI / Na zdjęciu: Miroslav Radović

Miroslav Radović powoli wraca do optymalnej dyspozycji po urazie kolana. Zawodnik podczas zgrupowania Legii w Stanach Zjednoczonych zaliczył pierwszy mecz od siedmiu miesięcy, ale na powrót Serba do najwyższej formy trzeba jeszcze poczekać.

Problemy Miroslava Radovicia z kolanem rozpoczęły się równo rok temu podczas zgrupowania w Hiszpanii. Piłkarz poczuł kłucie, pierwsze badanie nie wykazało poważnego uszkodzenia, ale dyskomfort powodował, że pomocnik nie był w stanie prezentować poziomu, do którego przyzwyczaił kibiców. Zawziął się jednak, sezon dokończył. A gdy poddał się ponownemu badaniu, okazało się, że sprawa jest bardzo poważna.

Radović nie zerwał więzadeł (a to powszechny i bardzo poważny uraz, wykluczający zawodników na wiele miesięcy), wpadł w jeszcze większe tarapaty. Doznał urazu chrząstki w kolanie, co dla wielu graczy oznaczało w przeszłości wyrok i koniec kariery (chrząstka ma minimalne zdolności regeneracyjne, to jeden z najtrudniejszych urazów do wyleczenia). Popularny Rado przeszedł zabieg.

- Najtrudniej jest przed samą operacją, wtedy człowiek zaczyna panikować. Dzwoniłem do jednego, drugiego chłopaka, pytałem, jak oni przechodzili takie kontuzje. Słyszałem wiele scenariuszy, wszystko kumulowało się w głowie, myślałem, że oszaleję. Dopytywałem lekarza w Belgii, czy mam inne wyjście. "Przecież zrobiłeś wszystko, co mogłeś. Nie masz wyboru. Pomyśl, że idziesz na tę operację, by przedłużyć sobie karierę" - mówił. - To mnie przekonało. Dopiero gdy otworzyli mi kolano, okazało się, że kawałek chrząstki się oderwał, wywoływał ból. Gdy pytali gdzie go czuję, nie potrafiłem powiedzieć, w którym miejscu dokładnie - wspomina na łamach "Przeglądu Sportowego" Radović i dodaje: - Patrzyłem, co się dzieje w klubie, a nie potrafiłem pomóc. Czułem się bezsilny. To zdecydowanie trudniejsze niż przegrywać na boisku.

Piłkarz ostatnie miesiące spędził na intensywnej rehabilitacji. Proces przyniósł jednak dobre efekty, Rado podczas zgrupowania Legii w Stanach Zjednoczonych zaliczył pierwszy od ponad pół roku, 20-minutowy występ. Jak się jednak okazuje, piłkarz nie jest jeszcze w stu procentach gotowy na ligową rywalizację.

ZOBACZ WIDEO: Serie A: Napoli ugasiło pożar. Dublet Mertensa, Zieliński był zmiennikiem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]

- Tak naprawdę, to zaczynam od zera. Muszę być cierpliwy, wiem, że do osiągnięcia dawnej formy jeszcze daleka droga. Myślę, że wróci w połowie marca. Jeśli kolano będzie zdrowe, to na boisku już sobie poradzę. Walczę jedynie z własnymi myślami, bo w głowie pojawia się strach. Trochę się bałem przed meczem z Silkeborgiem, że znowu coś się stanie. Słyszę, że to normalne po poważnych kontuzjach. Rozmawiałem na ten temat z Adamem Hlouskiem, który przeszedł dwie operacje kolana. Mówiłem mu, że nie mam takiej swobody, jak wcześniej, że się boję. "Miałem tak samo, ale jak raz ruszysz, to wszystko minie, już nie wróci" - odpowiedział.

Runda wiosenna w polskiej ekstraklasie rusza już 9 lutego. Na "starego, dobrego Radovicia" wszyscy będą musieli jeszcze trochę (zapewne około sześć ligowych kolejek) poczekać. Aktualnie Legia jest liderem Ekstraklasy, ale nad drugim Lechem Poznań, trzecim Górnikiem Zabrze oraz czwartą Jagiellonią Białystok ma tylko dwa punkty przewagi.

Źródło artykułu: