Josep Guardiola powiedział wprost, że jest wściekły na sędziego i zasugerował, że Barca także w rewanżu będzie starała się grać ofensywnie, aby rozstrzygnąć losy pojedynku na swoja korzyść.
- Na mecz rewanżowy wyjdziemy z takim samym nastawieniem, jak teraz. Będziemy atakować i postaramy się strzelać gole. Właśnie w taki sposób rozumiemy futbol - stwierdził.
- Po meczu byłem zadowolony z postawy moich podopiecznych. Zagraliśmy bardzo dobrze, a przyszło nam się zmierzyć z jedną z najlepszych drużyn w Europie - mówił.
- Chelsea to bardzo dobry zespół, który ma piłkarzy wykorzystujących swoje warunki fizyczne. Staraliśmy się grać szybko, aby stworzyć sobie dogodne sytuacje podbramkowe, o to było jednak bardzo trudno, ale kiedy jeden z klubów nie chce grać, to tak to musi wyglądać. Mimo wszystko jestem zadowolony - kontynuował.
- Martwi mnie uraz Rafaela. Bez niego i Puyola w rewanżu będzie nam niezwykle ciężko. Musze podziękować kibicom, którzy cały czas nas wspierali na Camp Nou - dodał,
- Sędzia? Wolfgang Stark to doświadczony arbiter, ale popełniał błędy. To kolejny mecz, w którym prowadzimy grę, a oglądamy więcej żółtych kartek od rywala. Ktoś powinien się temu przyjrzeć, a zwłaszcza sytuacji, w której Ballack nie zobaczył drugiej żółtej kartki po faulu na Inieście - zakończył.
Xavi Hernandez ma żal do arbitra, ale nie załamuje się i chociaż ostro skrytykował jego pracę, to wierzy, że na Stamford Bridge lider La Liga rozstrzygnie losy rywalizacji na swoją korzyść.
- Sędzia źle prowadził zawody, niektóre z jego decyzji można uznać za skandaliczne. Nie można karać w taki sam sposób za ostre wejście, jak i za protesty. Toure właśnie za wymianę zdań został ukarany, a Ballack za powalenie Iniesty nie zobaczył drugiej żółtej kartki…- powiedział.
- Chelsea się broniła, a my atakowaliśmy. Wywieraliśmy pressing i staraliśmy się grać piłką. W rewanżu zobaczymy tą samą Barcelonę, ale niestety, wynik nie stawia nas w najlepszej sytuacji. Ja jednak pozostaję optymistą. Wynik jest niesprawiedliwy, ale pozostała nam jeszcze połowa na to, aby wywalczyć awans do finału - dodał.
Guus Hiddink nie ukrywa, że marzy mu się drugi w karierze triumf w Champions League. Holender nie szczędził pochwał Lionelowi Messiemu, ale zarazem pochwalił pilnującego go Bosingwę.
- Dobrze zaprezentowaliśmy się w meczu z Barceloną, przede wszystkim dlatego, że nie dopuściliśmy to zbyt dużej liczby sytuacji podbramkowych. W pierwszej odsłonie optymalnie zaprezentowaliśmy się w defensywie, a po zmianie stron było już trochę gorzej, ponieważ zbyt głęboko się cofnęliśmy i mieliśmy problemy z wyprowadzeniem składnej akcji. Mogliśmy zagrać nieco lepiej, ale ogólnie jestem zadowolony z tego, co pokazaliśmy - powiedział.
- Messi? To znakomity zawodnik, ale uważam, że Bosingwa dobrze z nim sobie poradził, często odcinając go od piłki - dodał.
- Liga Mistrzów? Pewnie, że chciałbym ją wygrać po raz drugi. Cały czas wspominam triumf z 1988 roku z PSV. Znów osiągnęliśmy ważny remis, podobnie jak ten na Stamford Bridge z Liverpoolem. Teraz musimy liczyć na to, że podobnie jak z The Reds odniesiemy jedno zwycięstwo i to my zagramy w wielkim finale - zakończył.
Obrońca Chelsea John Terry cieszy się z bezbramkowego remisu na Camp Nou I wierzy, że w rewanżu The Blues dopisze szczęście i awansują oni do wielkiego finału.
- Wiedzieliśmy, że Barcelona lubi grać krótkimi podaniami i udało nam się ją zatrzymać. Osiągnęliśmy fantastyczny wynik i teraz czeka nas rewanż już w domu, na Stamford Bridge - stwierdził.
- Sytuacja Drogby? Po prostu zabrakło mu szczęścia. Co prawda nie stworzyliśmy sobie zbyt wielu sytuacji podbramkowych, ale byliśmy nieustępliwi - mówił.
- Rzut karny? Nie sądzę, aby należał się Barcelonie, ale każdy ma prawo do własnej interpretacji. Rewanż? Mam nadzieję, że wykorzystamy wówczas atut własnego boiska - zakończył.
Przypomnijmy, że finał Champions League zostanie rozegrany na Stadio Olimpico w Rzymie.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)