Jacek Stańczyk: Afera w eterze Peszce nie zaszkodzi (komentarz)

Newspix / Adam Jastrzębowski / Na zdjęciu: Sławomir Peszko
Newspix / Adam Jastrzębowski / Na zdjęciu: Sławomir Peszko

Sławomir Peszko pojedzie na mistrzostwa świata bez względu na to, czy w nocy w prywatnym czasie polewa wodę czy wódkę. Afera w eterze w niczym nie powinna mu przeszkodzić.

Internetowe radio Weszlo.fm zadzwoniło do reprezentanta Polski o godzinie 1.30 w nocy po meczu z Wisłą Kraków. Sławomir Peszko strzelił w nim gola, a co potem świętował, to już jego sprawa. Piłkarz kompletnie pijany najwidoczniej nie do końca zrozumiał z kim i o czym rozmawia, dziennikarz też dołożył od siebie podszywając się pod Łukasza Wiśniowskiego z kanału "Łączy Nas Piłka" i wymyślając żenującą historię z pijanym Kamilem Glikiem. Peszko dał się wciągnąć, mówił do słuchawki, aby "nie przeszkadzać, bo polewa". Rano "polewało" już z niego pół polskiego internetu.

Część kibiców od razu domagała się usunięcia piłkarza z kadry, bo przecież - takich górnolotnych haseł nie brakowało - kadrowicz reprezentuje swój kraj na boisku i poza nim. Na zgrupowaniu drużyny narodowej, w klubie i u siebie w domu. Tymczasem Peszko miał zhańbić orzełka. Nie pierwszy raz.

Tym razem nie jeździł taksówką, nie zabierał kierowcy taksometru. Wtedy, przed Euro 2012, Franciszek Smuda wyrzucił go za to z reprezentacji Polski. Selekcjoner był wówczas Szerlokiem Holmesem i Dr Watsonem w jednej osobie, prowadził własne śledztwo na niemieckim komisariacie. I ostatecznie skreślił zawodnika z mistrzostw.
Do dziś Peszko w naszej piłce funkcjonuje jako "pijak". Jak piłkarz, który setek nie marnuje i zawsze gra na 40 procent.

Teraz pił we własnym towarzystwie, w domu. Odebrało mu rozum i odebrał połączenie.

Pomocnik Lechii Gdańsk nie straci miejsca w reprezentacji narodowej. Jeśli tylko wiosną nie będzie miał kontuzji, to na mundial pojedzie. Adam Nawałka skrzydła ma podcięte, Kuba Błaszczykowski nie gra, Maciej Makuszewski nie gra, Kamil Grosicki gra czasami. Może być tak, że w maju Peszko będzie jednym naszym skrzydłowym regularnie wybiegającym na boisko. To przewaga, z której nie można rezygnować.

Skoro w eliminacjach po imprezie w warszawskim hotelu przygody z kadrą nie zakończyli piłkarze, którzy zataczali się po hotelowych korytarzach, to tym bardziej taki los nie spotka pomocnika z Gdańska.

I powód kolejny, bardzo życiowy. Jest też Peszko przyjacielem Roberta Lewandowskiego. A pan kapitan musi w kadrze czuć się znakomicie, mieć obok siebie bratnie dusze. Poza tym, co Lewy powie, to jest święte i liczy się z tym selekcjoner. Nie mam żadnych wątpliwości, że w sytuacji kryzysowej Lewandowski wstawiłby się za swoim świadkiem ze ślubu, a Adam Nawałka uszanowałby to wstawiennictwo.

Nie mam również wątpliwości, że jeśli w Rosji nasza drużyna odniesie sukces, to Peszko znowu nie będzie tylko skrzydłowym, ale głównym rozgrywającym. I znowu będzie polewał, również kolegom z kadry. A my nie będziemy przeszkadzać. Będziemy zajęci biciem braw.

ZOBACZ WIDEO Premierowy gol Guilherme nie pomógł, AS Roma rozbiła Benevento [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: