- Vuk został przesunięty do zespołu Młodej Ekstraklasy, aby tam zastanowił się, a przede wszystkim zmienił swoje postępowanie - tłumaczy Gazecie Wyborczej Płatek. - Nie będę bowiem pracował z zawodnikiem, który zachowuje się w taki sposób. Chociaż nie zamykam przed nim drzwi do pierwszego zespołu. Każdy zasługuje na drugą szansę i on również ją otrzyma, o ile się zmieni. Na pewno nie pojedzie z nami do Kielc na sobotnie spotkanie z Koroną.
- Nie powinienem tak zrobić i chciałem przeprosić trenera, ale nie było mi to dane, gdyż dowiedziałem się tylko, że zostałem ukarany - mówi Gazecie Wyborczej Sotirović. - Na pewno zrobiłem źle, ale ja na wszystko reaguję emocjonalnie i się po prostu zdenerwowałem, bo trener przed meczem z Zagłębiem rozmawiał ze mną i coś mi obiecał [najprawdopodobniej chodzi o to, że dostanie okazję na dłuższy występ - red.]. Dla mnie słowo bardzo się liczy i dlatego tak wyszło.
Zdaniem zawodnika incydent z soboty był tylko punktem zapalnym, bo trener już wcześniej na niego nie stawiał. - Podczas obozu w Turcji już wyglądało na to, że nie będę grał w pierwszej jedenastce - stwierdza napastnik. - Najprawdopodobniej chodzi o to, że miałem wtedy propozycję przejścia do Widzewa Łódź, ale przecież na nią się nie zdecydowałem, a zarabiałbym tam dwa razy większe pieniądze niż w Jagiellonii. To nie jest w porządku, chociaż ja nie mówię, że jestem święty. Niestety, na wiosnę zagrałem całe tylko dwa pierwsze mecze, a potem usiadłem na ławce, a przecież nie tylko ja spisywałem się słabo.
- Zostałem odsunięty od pierwszego zespołu i muszę się z tym pogodzić, ale na pewno będę starał się wrócić do drużyny - mówi 26-letni Sotirović. - Mam ambicję na coś więcej niż tylko siedzenie na ławce. Chcę grać, zdobywać bramki i wygrywać z Jagiellonią i mam nadzieję, że będzie mi to jeszcze dane.