Krzysztof Kotorowski: Byłem zasłonięty

W meczu półfinałowym Remes Pucharu Polski, Lech Poznań zremisował z Polonią Warszawa 1:1. Po spotkaniu gospodarze nie mogli mieć powodów do radości, bo zanotowali kolejny remis w tej rundzie. Poznaniacy stracili bramkę po rzucie wolnym, gdy Jarosław Lato zaskoczył Krzysztofa Kotorowskiego, który mógł się nieco lepiej zachować w tej sytuacji.

Lech prowadzenie objął już w 14. minucie i wydawało się, że będzie kontrolować przebieg meczu. Chwilę później sędzia Robert Małek podyktował dość kontrowersyjny rzut wolny, który na bramkę zamienił Jarosław Lato. Piłka wpadła do siatki w miejscu, gdzie stał Krzysztof Kotorowski, który po meczu przyznał, że nie powinien wpuścić tego gola. - Byłem zasłonięty. Miałem w murze bardzo dużo zawodników, nie moich tylko przeciwników. "Bujnąłem" się i szukałem piłki, a ta została uderzona po długim rogu i nie zdążyłem z interwencją. Piłka nie powinna wpaść w ten róg - opisuje sytuację z 23. minuty bramkarz Lecha.

Spotkanie stało na słabym poziomie i żadnej z drużyn nie udało się zdobyć kolejnych bramek. Mecz zakończył się więc remisem 1:1, który w korzystniejszej sytuacji, przed rewanżem w Warszawie, stawia Polonię. To już szósty remis Lecha na jedenaście tegorocznych spotkań (licząc ligę oraz Puchar Polski). - Szkoda, że znowu nie udało się wygrać. Graliśmy u siebie i w głowach mieliśmy jedynie zwycięstwo. Po ostatnich remisach chcieliśmy się zrehabilitować i jechać z wygraną na Konwiktorską. Tak się nie stało, bo straciliśmy głupią bramkę, która nie powinna wpaść. Nie ma co płakać, tylko skoncentrować się najpierw na niedzielnym meczu z Ruchem, a potem na środowym rewanżu - mówi Kotorowski.

Na pomeczowej konferencji prasowej, trener Franciszek Smuda narzekał na wąską kadrę i twierdził, że czasem trzeba być zadowolonym z remisu, grając bez kilku podstawowych zawodników i nie mając wartościowych zmienników. - Osiągaliśmy już lepsze wyniki w takim samym składzie i na pewno stać nas na lepszą grę. Nie przegraliśmy meczu od dawien dawna i chcemy to podtrzymać, ale najważniejsze są zwycięstwa, bo remisy bardzo mało dają - uważa 33-letni golkiper.

Kotorowski od blisko dwóch miesięcy znów jest pierwszym bramkarzem Kolejorza. Ivan Turina musi się pogodzić z rolą rezerwowego, choć według doniesień prasowych nie idzie mu to najlepiej, bowiem podobno pokłócił się z trenerem Smudą i psuje atmosferę w zespole. Jak wygląda współpraca Kotorowskiego z Turiną? - Nie chcę się wypowiadać na ten temat. My robimy swoje na boisku i co więcej mogę powiedzieć? Ja na treningach zapieprzam i patrzę na siebie. Myślę, że Ivan robi podobnie - mówi "Kotor".

Kontrakt Kotorowskiego kończy się pod koniec sezonu i niedawno mówiło się, że będzie on musiał sobie szukać nowego klubu. Nie wiadomo jednak czy nie zostanie na kolejny sezon, a klub opuści Turina. Rozmów na temat nowej umowy jeszcze nie było, bowiem golkiper Kolejorza koncentruje się tylko na walce o mistrzostwo Polski. - Na tą chwilę ważne są mecze i tylko to mam w głowie. Po zakończeniu sezonu spotkam się z właścicielami klubu. Na tą chwilę nie ma żadnych decyzji, ani na tak, ani na nie. Mój menedżer zbiera propozycję i zobaczymy co z tego wyjdzie - zakończył Kotorowski.

Źródło artykułu: