Paweł Janas (trener Widzewa): Powiedziałem swoim zawodnikom, że choć brakuje nam w składzie kilku piłkarzy, na ten mecz wybrałem najlepszych obecnie graczy. Nie ukrywam, że z preferującymi otwartą piłkę zespołami gra nam się lepiej. Te spotkania są wówczas bardziej widowiskowe. Natomiast na konfrontacje, w których dominuje wolna kopanina, nie możemy się przestawić. Zostało jeszcze sześć spotkań, z czego trzy to mecze wyjazdowe, a jak dobrze wiemy te nam najlepiej nie wychodzą.
Marcin Brosz (trener Podbeskidzia): Przegraliśmy ważny mecz. Mimo tego, nie składamy broni i zamierzamy walczyć do końca. W tym spotkaniu Widzew wypunktował nas jak będący w dobrej dyspozycji bokser. Nie twierdzę, że zagraliśmy słabo. Uważam nawet, że do 43 minuty nasza gra wyglądała bardzo dobrze. Szczególnie boli mnie stracony drugi gol, po którym nasze ataki były chaotyczne, nie potrafiliśmy skonstruować składnej akcji.
Piotr Stawarczyk (Widzew): Odskoczyliśmy Podbeskidziu na dziewięć punktów, co sprawia, że nie będą się już raczej liczyli w walce o awans. W tym spotkaniu nasza gra mogła podobać się kibicom. Zwłaszcza w drugiej połowie, choć przed przerwą także byliśmy stroną przeważającą. Jestem przekonany, iż rywale poczuli, że przyszło im występować na trudnym terenie w Łodzi. Przez całe spotkanie staraliśmy się grać konsekwentnie i gdy Podbeskidzie już pękło, wygraliśmy 3:0.
Łukasz Grzeszczyk (pomocnik Widzewa): Pokazaliśmy, że mamy wyrównany, silny skład i możliwe jest zastąpienie również takiego piłkarza, jakim jest Marcin Robak. Wszyscy chyba zauważyli, że gra nam się dobrze układała. Liczymy, że uda nam się prezentować jeszcze lepiej, a awans przyjdzie wcześniej, niż wszyscy tego oczekują. Jak oceniam swój występ? Nie było najgorzej, choć w paru sytuacjach mogłem spisać się lepiej, dokładniej dograć futbolówkę.