Taras Romanczuk: Śpiewam polski hymn. Z kadry byłbym dumny

Materiały prasowe / jagiellonia.pl / Na zdjęciu: Taras Romanczuk
Materiały prasowe / jagiellonia.pl / Na zdjęciu: Taras Romanczuk

- To były nieprzyjemne czasy, miałem sporo szczęścia. Kiedy przychodziły mi powołania do wojska na Ukrainie, wysłałem swoim rodzicom kopię kontraktu - mówi Taras Romańczuk z Jagiellonii Białystok. Od kilku dni jest Polakiem.

[b]

[/b]Rozmowa została przeprowadzona przed meczem z Legią (Jagiellonia wygrała 2:0).
Kuba Cimoszko, WP SportoweFakty: Witamy w gronie Polaków. 

Taras Romanczuk, pomocnik Jagiellonii Białystok: Dziękuję, informację o obywatelstwie dostałem we czwartek rano z klubu, gdzie dotarły dokumenty z Kancelarii Prezydenta RP w Warszawie. Warto było czekać. Bardzo się cieszę.

Kiedy pan postanowił ubiegać się o nasz paszport?

Jak przyszedłem grać w 2014 roku do Jagiellonii, rozmawiałem o tym z wiceprezes klubu. Wspomniałem, że mam polskie korzenie, ponieważ moja babcia urodziła się w Polsce. Usłyszałem wtedy historię Thiago Cionka, który też grał w Białymstoku, i też dostał polski paszport. Odszukaliśmy dokumenty potwierdzające pochodzenie babci w archiwach, a rok temu złożyłem wniosek.

Kiedy po raz pierwszy poczuł się pan Polakiem?

Mieszkam tu już 6 lat. W tym czasie najwięcej fajnych chwil miałem tutaj, w Białymstoku. Czasami, jak po meczach przyjeżdżałem do rodziców na Ukrainę, ciężko było mi przejść z języka polskiego na ukraiński. Przeważnie przez pierwsze 2-3 dni ciągle "wskakiwały" mi polskie słowa. Jestem już bardzo przyzwyczajony do Polski i nie ukrywam, że dobrze mi się tu mieszka.

Hymn pan już śpiewa?

Tak, oczywiście. Była taka kolejka ligowa, że przed każdym meczem grano hymn. To było, o ile się nie mylę, Święto Wojska Polskiego i wtedy śpiewałem ze wszystkimi.

Musi pan teraz zrezygnować z paszportu ukraińskiego? 

Tak, na Ukrainie mogę mieć tylko jedno obywatelstwo. Zwrócę paszport pewnie w maju, po zakończeniu sezonu.

Nie boi się pan w przyszłości problemów ze strony ukraińskiej?

Nie zastanawiałem się teraz nad tym. Wiadomo, że nie zdecydowałem się na ten krok kilka dni temu, tylko już parę lat temu. Wiedziałem, że kiedyś taki czas nastąpi, dlatego nie mam czego się bać. Zresztą teraz w głowie mam nadchodzące mecze, o takich sprawach nie myślę.

ZOBACZ WIDEO Neymar opuścił boisko na noszach. PSG ograło OM [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

To prawda, że dzięki grze w Polsce uniknął pan powołania do wojska w czasie konfliktu ukraińsko-rosyjskiego?

Tak. To były nieprzyjemne czasy, miałem sporo szczęścia. Kiedy przychodziły mi powołania do wojska na Ukrainie, wysłałem rodzicom kopię kontraktu. Oni pokazali ją urzędnikom, tłumacząc, że mam tu taką pracę, mieszkam na stałe w Polsce i dlatego dostałem pięcioletnie odroczenie.

Chce pan grać w reprezentacji Polski? Już pojawiły się spekulacje, że Adam Nawałka może pana obserwować.

Nie myślałem o tym szczerze mówiąc. Fakt, że pojawiają się jakieś doniesienia, ale nie wiemy na ile jest to prawdą i jak na to zareagować. Oczywiście, jakby coś się zadziało pozytywnego odnośnie powołania, na pewno byłbym bardzo dumny. Dałbym z siebie wszystko reprezentując biało-czerwone barwy.

Jak podejdzie pan do meczu z Legią? Jesteście liderem, czujecie się faworytem?

Zagrają ze sobą dwie bardzo dobre drużyny, które pokazały na co je stać zarówno w zeszłym sezonie, jak i teraz.

Mecze Jagiellonii przeciwko Legii w ostatnich latach elektryzują całą Polskę.

No tak, na pewno najbardziej wspominany jest ten, gdy przegraliśmy z Legią po karnym w 97.minucie. Ja to spotkanie zapamiętam na całe życie. Powalczymy z Legią o dobry wynik.

Wystartowaliście najlepiej jak można, czyli od trzech zwycięstw. Można już śmiało mówić, że gracie o mistrzostwo?

Wydaje mi się, że o naszej przyszłości zadecydują trzy najbliższe mecze. Zagramy z Legią, Wisłą i Lechem, czyli drużynami z pierwszej ósemki i to jej górnej części. Dlatego właśnie tak naprawdę dopiero po nich będzie wiadomo, na co nas stać i będzie można rozważać jakiś dalszy plan.

Wiele osób bało się, że odejście Fiodora Cernycha czy Piotra Tomasika źle na was wpłynie, że wyjazd Litwina zaburzy atmosferę w zespole.

Wiadomo, że jak się wygrywa trzy mecze na początku rundy, to atmosfera musi być dobra. Zauważalne jest też to, że nasza drużyna świetnie się rozumie na boisku. Nie ma ludzi nie do zastąpienia.

Rok temu miał pan świetną ofertę z Turcji, którą zablokował klub. Tego lata z kolei pojawiały się doniesienia o propozycji z Debreczynu. 

Turcy przejawiali mną spore zainteresowanie. Byłby to niewątpliwie ciekawy etap w moim życiu, ponieważ ta drużyna grała dwa lata z rzędu w Lidze Europy. Z tego powodu warto byłoby tam pójść. Latem tego roku natomiast pojawiały się jakieś informacje, ale do żadnych konkretów nie dochodziło.

Trafiając kilka lat temu z Kowla do Legionowa pewnie w ogóle nie marzył pan o tym, że kiedyś będzie w takim miejscu jak dziś?

Kiedy przechodziłem do trzeciej ligi, głównie chciałem zrobić jakiś postęp, awansować na drugi poziom. Dlatego bardzo się cieszyłem, że udało mi się jakoś tam tak wyróżnić by awansować do ekstraklasy. To dla mnie było ówcześnie największe osiągnięcie w karierze. Wtedy też chyba zauważyłem, że jest szansa by osiągnąć jeszcze coś lepszego. Trzeba tylko na to mocno pracować i nie tracić wiary.

----

Taras Romańczuk ma 26 lat, od 6 lat gra w Polsce. Urodził się w Kowlu na Ukrainie, tam też zaczął grać w piłkę. Jego pierwszym klubem w Polsce była Legionovia Legionowo. Kowel i Legionowo to miasta partnerskie, piłkarza wypatrzono na jednym z turniejów towarzyskich. Romańczuk trafił w Legionowie do III ligi. Stamtąd wyciągnęła go Jagiellonia. Jest podstawowym piłkarzem białostockiej drużyny, jednym z jej liderów.

Komentarze (1)
avatar
waddle
28.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
właśnie wczoraj Romańczuk wciągnął nosem Mączyńskiego i wydmuchał drugą dziurką. Malarz - Jaga 0:2. Do kadry go