Można było się zastanawiać, czy w ogóle jest sens rozgrywania meczu w tych warunkach. Temperatura na słupkach rtęci wynosiła -11 stopni Celsjusza, a ta odczuwalna była jeszcze niższa, podawano że to -18. Obok żenujących wyników Lechii, miało to istotny wpływ na rekordowo frekwencję, która na Stadionie Energa Gdańsk jeszcze nigdy nie była tak niska. 2235 widzów na Lechii kojarzy się bardziej z początkami odbudowy Lechii i czasami A klasy.
Co prawda pierwsze akcje należały do gości, lecz podrażnieni Lechiści z biegiem czasu zaczęli wyglądać lepiej na boisku. Cóż jednak z tego, skoro Adam Owen na mecz z 14. drużyną ligi wystawił tylko dwóch ofensywnych piłkarzy? Mimo starań Sławomira Peszki i Simeona Sławczewa, Lechii wciąż brakowało jakości w ofensywie, zespół potrzebował czasu na solidne rozgrywanie piłki.
Dodatkowo liczni obrońcy i defensywni pomocnicy wsadzeni w nie swoje buty popełniali w środku I połowy karygodne błędy. Bruk-Bet Termalica grała mądrzej, efektywniej i po jednym z nielicznych zapędów pod bramkę Dusana Kuciaka, Roman Gergel strzelił gola od słupka w 26. minucie.
Gdy wydawało się, że Lechia Gdańsk zejdzie z boiska z jednobramkową stratą, sprytnie w polu karnym rywala zachował się Simeon Sławczew, a karnego wykorzystał Marco Paixao. Zawodnicy z Niecieczy mieli co żałować.
Gol do szatni uskrzydlił Lechię. Na samym początku II połowy bliski wyprowadzenia swojej drużyny na prowadzenie był Peszko, jednak przy asyście jednego z obrońców przestrzelił z najbliższej odległości. W końcu jednak Lechia, która zaczęła coraz lepiej czuć się w tym ustawieniu zaczęła przeważać i udokumentowała to po rzucie wolnym. Piłkę z najbliższej odległości zmieścił w bramce Adam Chrzanowski, dla którego było to premierowe trafienie w Lotto Ekstraklasie.
Goście usiłowali jeszcze zmienić sytuację na boisku, jednak tym razem Lechia grała zbyt uważnie i nie pozwalała rywalom na wiele. Może dzięki mroźnej aurze, w poczynaniach gospodarzy w końcu było widać wigor i chęć walki, o których braku wprost mówił przed meczem Paixao. Gdy wydawało się, że Lechia wygra z drużyną mającą słonia w herbie 2:1 i w końcu nieco odbije się w ligowej tabeli. Bruk-Bet Termalica w dramatycznych okolicznościach wyrównała wynik spotkana. Po kontrowersyjnej sytuacji, już w doliczonym czasie gry wyrównał Joona Toivio.
Lechia Gdańsk - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2:2 (1:1)
0:1 - Gergel 26'
1:1 - M.Paixao 44' (k.)
2:1 - Chrzanowski 56'
2:0 - Toivio 90+2'
Składy:
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Joao Nunes, Gerson, Adam Chrzanowski - Daniel Łukasik, Simeon Sławczew - Milos Krasić (62' Grzegorz Kuświk), Ariel Borysiuk, Mato Milos - Marco Paixao (77' Flavio Paixao), Sławomir Peszko (87' Filip Mladenović).
Bruk-Bet Termalica: Jan Mucha - Gabriel Matei, Joona Toivio, Artem Putiwcew, Rafał Grzelak - Łukasz Piątek (62' Vlastimir Jovanović), Mateusz Kupczak - Roman Gergel, Samuel Stefanik, Martin Miković (61' Szymon Pawłowski) - Bartosz Śpiączka (70' Dawid Guba).
Żółte kartki: Kuświk (Lechia), Grzelak, Mucha (Bruk-Bet Termalica).
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 2 235.
ZOBACZ WIDEO Neymar opuścił boisko na noszach. PSG ograło OM [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Przecież żaden szanujący się trener nie przyjdzie do klubu, w którym kopacze mają wszystko w d..pie ,byle ka Czytaj całość