-12 stopni na termometrze, przy wiejącym wietrze kilka oczek mniej. Bliższy kontakt ze zmrożoną murawą nie należał do przyjemności. Ledwie 312 kibiców na trybunach, najmniej od dawna w Lotto Ekstraklasie. Warunki i okoliczności nie przystające do najwyższego poziomu rozgrywkowego w Polsce.
- Odnieśliśmy ważne zwycięstwo, ale równie ważne było dla nas, by przetrwać. Nie jest łatwo grać przy tak niskiej temperaturze, na tak zmrożonym boisku. Okaże się, jak zawodnicy znieśli warunki, jak zareagowali na trudną płytę - stwierdził po spotkaniu trener Zagłębia, Mariusz Lewandowski.
Jego piłkarze poradzili sobie lepiej w tej pogodzie, choć ich dyspozycja, a głównie skuteczność, odbiegały od oczekiwań szkoleniowca. Jedynego gola strzelił Kamil Mazek, który wykorzystał przypadkowe podanie od Jakuba Maresa.
- Nie jestem zadowolony z naszej skuteczności, bo powinniśmy zamieniać na gole takie klarowne sytuacje, jak stworzyliśmy w tym spotkaniu. Uniknęlibyśmy wówczas nerwowej końcówki - ocenił Lewandowski.
Sandecja Nowy Sącz stworzyła raptem kilka niezłych okazji, jednak wszystkie piłki zgarnął - czasami niezbyt pewny - Dominik Hładun. Po czerwonej kartce dla Płamena Kraczunowa sytuacja beniaminka zrobiła się dramatyczna, trener Kazimierz Moskal próbował ratować zespół zmianami, ale skomasowany atak w doliczonym czasie gry to jedyne, na co było stać Sandecję.
- Z pewnością można powiedzieć, że pokazaliśmy się z lepszej strony niż w meczu z Termaliką. Ale sama gra nie układa się tak, abyśmy byli z siebie zadowoleni. Kluczowym momentem spotkania była sytuacja z drugiej połowy, w której mogliśmy doprowadzić do remisu. Później nasz zawodnik został wykluczony z gry za drugą żółtą kartkę, Szufryn doznał kontuzji i musieliśmy dokonać trochę desperackich zmian, bo takich na pewno nie planowaliśmy. Nie składamy broni, będziemy walczyli - zapowiedział Moskal. Jego podopieczni nie wygrali w 16. kolejnym spotkaniu.
ZOBACZ WIDEO PLA: Arsenal bez szans. Guardiola z pierwszym trofeum [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
W ogóle Sandecj Czytaj całość