Pierwsza połowa meczu rozgrywanego na Stadio Olimpico w Rzymie to była niestety prawdziwa męka dla widza. Praktycznie przez pełne 45 minut nie było nam dane obejrzeć żadnej klarownej sytuacji, niemniej jeśli na boisku działo się coś ciekawego, to głównie pod bramką Denysa Bojki.
Najbliżej strzelenia gola był Felipe Anderson. Równo po kwadransie gry Brazylijczyk otrzymał świetną piłkę na 10 metrze, lecz jego uderzenie minimalnie minęło słupek. Sporo pecha miał zaś Dusan Basta. Futbolówka pewnie trafiłaby do siatki gdyby nie... Ciro Immobile. Serb trafił wprost w kolegę z drużyny, który znajdował się w dodatku na pozycji spalonej.
Końcówka pierwszej części gry należała jednak do piłkarzy Dynama. Wyjście ze strefy defensywnej zajęło im dużo czasu, lecz gdy zobaczyli już, że nie taki wilk straszny jak go malują, postanowili zaatakować nieco odważniej. Do przerwy zdążyli oddać jedynie kilka niecelnych strzałów, niemniej ich postawa została nagrodzona w drugiej części gry.
Mowa oczywiście o przepięknym trafieniu piętą Wiktora Cygankowa w 51. minucie spotkania. 19-latek pokazał, że ukraiński futbol może czekać świetlana przyszłość - technika i zimna krew młodego pomocnika robią spore wrażenie. Goście objęli więc prowadzenie i czekali na odpowiedź Lazio.
ZOBACZ WIDEO Messi królem rzutów wolnych. Barcelona zmierza po tytuł [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Rzymianie zrewanżowali się zaś w najlepszy możliwy sposób. Anderson znakomicie obsłużył Immobile, zaś były król strzelców Serie A pokazał prawdziwą piłkarską klasę i wpakował futbolówkę do siatki. W 61. minucie było już 2:1 dla gospodarzy - tym razem to Brazylijczyk wpisał się na listę strzelców, a uczynił to w sposób, którego nie powstydziłby się sam Filippo Inzaghi - brat szkoleniowca Biancocelesti, Simone Inzaghiego.
Ambitne Dynamo postanowiło jednak spłatać kolejnego psikusa wszystkim kibicom zgromadzonym na Stadionie Olimpijskim i wyrównało. Cygankow obsłużył rezerwowego napastnika Juniora Moraesa, który posłał prawdziwą rakietę ziemia-powietrze w kierunku bramki Thomasa Strakoshy, czym kompletnie zaskoczył Albańczyka.
Lazio nie potrafiło już odpowiedzieć, pomimo wejścia na boisko samego Naniego oraz strzału w słupek Immobile. Dość niespodziewany remis 2:2 to na pewno sukces wicemistrza Ukrainy. Pikanterii końcówce dodał jeszcze Denis Garmasz, ukarany po czasie drugą żółtą kartką. Pomocnik wdał się w pyskówki z arbitrem Ivanem Kruzilakiem, ale już wcześniej wykluczył się z gry w rewanżu.
Lazio Rzym - Dynamo Kijów 2:2 (0:0)
0:1 - Wiktor Cygankow 51'
1:1 - Ciro Immobile 54'
2:1 - Felipe Anderson 61'
2:2 - Junior Morais 81'
Lazio: Thomas Strakosha - Stefan Radu, Stefan de Vrij, Wallace (85' Nani) - Jordan Lukaku, Sasha Milinković-Savić, Lucas Leiva, Alessandro Murgia (75' Marco Parolo), Dusan Basta (75' Patric) - Ciro Immobile, Felipe Anderson.
Dynamo: Denys Bojko - Tomasz Kędziora, Mykyta Burda, Tamas Kadar, Josip Pivarić - Mykoła Shaparenko (67' Junior Moraes), Witalij Bujalski, Wiktor Cygankow, Denis Garmasz, Mykoła Moroziuk, Artem Besiedin.
Żółte kartki: Alessandro Murgia, Sasha Milinković - Savić, Jordan Lukaku (Lazio) oraz Josip Pivarić, Tamas Kadar, Denys Bojko, Denis Garmasz (Dynamo).
Czerwone kartki: Denis Garmasz (druga żółta kartka).
Sędzia: Ivan Kruzilak (Słowacja).